W Polsce debiutuje dopiero teraz, choć światową premierę miał rok temu – oficjalny zapach Maserati. Wykonała go argentyńska firma La Martina, której perfumy miałem już okazje Wam recenzować.
Tym razem mężczyźni dostają pod nos bardzo przyjemną interpretację samochodowych perfum. Maserati w moim prywatnym rankingu ląduje zaraz za dwoma Bentley’ami. A to wyróżnienie duże, choć trzeba mieć na uwagę, że konkurencja (poza 2 x Bentley) w tym segmencie jest raczej licha.
Nuta główna to wetiwer. Zaraz za nim jest cedr i zioła. Całość haczy o klimaty Cartier Declaration. Haczy to nawet mało powiedziane, bo oba zapachy są więcej niż podobne. Maserati ma mniej złożone cytrusy w otwarciu, choć są bardziej rześkie. Nie ma też nut przyprawowych, ale w zamian La Martina funduje spory zastrzyk wysłodzonego, trochę ziołowego wetiweru. Baza jest jednak bardziej rozmyta, niby skórzana, ale bardziej wodno-badylowata – znów bardzo podobna do tej z Declaration.
La Martina Maserati to perfumy udane, choć o jakimś wielkim trzęsieniu ziemi mowy być nie może. Po prostu poprawny zapach.
Nuty: bergamotka, mandarynka, cyprys, rumianek, arcydzięgiel, skóra, wetiwer, drewno cedrowe, zamsz
Rok premiery: 2012
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: woda toaletowa
Trwałość: średnia, około 6 godzin