Woda perfumowana Jour d’Hermes mnie nie porwała, choć potrafiłem ją docenić. Później, w październiku, miałem okazję powąchać drugą odsłonę tego zapachu – czysty ekstrakt perfum. Niedawno wpadło w moje ręce kilka kropli tej wersji.
Infantylne skojarzenia, jakie mógł w niektórych (w tym we mnie) wzbudzać klasyk, poszły w niebyt. Ekstrakt pachnie intensywnie i pięknie. Zaznaczam jednak, że wielką moc ma raczej przy skórze. O „sillage” wody perfumowanej możemy więc zapomnieć, ale za to w bliskiej odległości jakość zapachowych doznań nie może się równać do niczego, co znam. Jour d’Hermes Parfum pachnie ciepły, czystym metalem. Pachnie zielonymi liśćmi ciętych tulipanów. Pachnie czymś erotycznie wytrawnym; czymś, co przypomina szafran, kawę i ostrą paprykę. To NIE jest zapach kwiatowy w powszechnym rozumieniu. Jest też na pewno mniej kwiatowy niż woda perfumowana. Nuty metaliczne zastąpiły akordy mleczne. Pojawiły się skojarzenia przyprawowe. Zapach stał się majstersztykiem, choć przypuszczam, że sama formuła zmieniła się w stopniu minimalnym.
Przy całym swoim bogactwie, Jour d’Hermes Parfum jest wonią nieprzesadzoną. To taka przebiegła zmysłowość w stylu Like This i boskiej Tildy. Czego chcieć więcej? Może tylko tego, żeby był tańszy – 15 mL-owy flakon kosztuje bowiem około 700-800 złotych.
Nuty: groszek, jaśmin, konwalia, gardenia, róża, kwiat pomarańczy, akordy zielone, grejpfrut, cytryna, akord drzewny, akord morski, piżmo
Rok powstania: 2013
Twórca: Jean Claude Ellena
Cena, dostępność, linia: w nielicznych perfumeriach w Polsce, 15 mL kosztuje około 700 złotych