To chyba najciekawsza wersja legendarnych perfum Thierry Mugler Alien, jaką wąchałem (no, może obok Essence Absolue). W Liqueur de Parfum 2013 mamy więcej nut drzewnych oraz akcent migdałowy. To tak w skrócie.
Alien nie byłby Alienem gdyby nie posiadał potężnych dawek jaśminu. Tytułowa wersja nie jest wyjątkiem. To jaśmin ostry, duży i bardzo charakterystyczny. Fanki Aliena wiedzą, o czym mówię. Posunę się nawet do stwierdzenia, że obecna wersja likierowa bazuje w 85% na klasyku, a sam jaśmin jest identyczny. Różnic należy szukać głębiej. I później.
Pierwszą z nich są migdały. Nuta w tym konkretnym przypadku prawdziwie niezwykła.
Kiedy pierwszy raz testowałem globalnie te perfumy to skojarzenie z migdałami przyszło od razu. A nie wiedziałem, że w piramidzie nut są one obecne. Później ich byt nie był już tak oczywisty i przestałem odbierać słodkie sygnały. W wietrznej i deszczowej pogodzie znowu jednak Alien rzucił mi w nos migdałowe, upojne molekuły. Zatem muszę przyznać, że ta najciekawsza z twarzy Liqueur de Parfum nie zawsze chce się pokazać.
Zwracam również uwagę na bardziej drzewną, słodką i trochę pulpowatą bazę. Jeśli miałbym wskazać konkretne drzewo, z jakiego pozyskano olejek wykorzystany do produkcji tych perfum to bez cienia wątpliwości mówię, że to sandałowiec (santalum album). Pomijam przy tym fakt, że zapewne żaden ze składników Aliena nie jest otrzymywany z natury, ale mam na myśli doznania olfaktoryczne. Baza pachnie pięknym sandałowcem wyostrzonym nutą kwiatową i jakąś miękką żywicą – coś na kształt mirry lub płonącego bursztynu… Pięknie!
Nuty: jaśmin, migdały, ambra, rum, akord drzewny, akord kwiatowy
Rok premiery: 2013
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 30 mL, niestety nie w Polsce
Trwałość: dobra, około 7-8 godzin