Terry de Gunzburg Terryfic Oud
Przygodę z marką Terry de Gunzburg rozpoczynam od jednego z ich nowszych zapachów – Terryfic Oud.
Opisywany jest jako bajecznie drzewny, dymny i mroczny, i jako najbardziej żywiczny zapach na świecie. Od razu zastrzegam, że tak nie jest. Do tytułów „naj” bardzo dużo kompozycji Terry de Gunzburg brakuje, ale i tak są to perfumy z wszech stron bardzo udane. I mają to niezwykłe coś, które sprawia, że zapach sprawia wielką przyjemność noszącemu.
Oud jest nutą bezsprzecznie pierwszoplanową. Tutaj występuje w formie bardzo drewnianej i, o dziwo, mało aptecznej. Być może to zasługa sporej koncentracji nut cedru i sandałowca. Ważne jest to, że Terryfic Oud haczy o klimaty znane z Dark Aoud marki Montale. I to pomimo różnic w oficjalnie deklarowanych akordach.
Pod tą mocno zdrewniałą powłoką czają się skondensowane, nadpalone owoce. Ich woń jest bardzo ciężka, dymna, zawiesista do granic możliwości. Takich owoców nie wąchaliście nigdy. Słowo! To tak jak gdyby wrzucić garść dojrzałych malin i porzeczek do dogasającego ogniska. Zaznaczam jednak, że w Terryfic Oud akord ten wydobywa się z głębi kompozycji przechodząc przez wszystkie drzewno-żywiczne warstwy. Czuć go zarówno na początku jak i w środkowym etapie.
Nie podoba mi się tylko nazbyt pylista baza tych perfum. Terry de Gunzburg serwuje moim nozdrzom woń dość podobną do końcówki Gucci Pour Homme lub Cashmere for Men. Czy to skóra? Papirus? Labdanum? Kaszmir? Trudno jednoznacznie powiedzieć, ale zapach bez wątpienia może zatkać płuca na tym etapie. Jeśli ktoś lubi czuć trociny zasypujące mu drogi oddechowe, to pewnie się odnajdzie się w tym klimacie.
Nuty: oud, drewno sandałowe, drewno cedrowe, róża, irys, szafran, kmin, papirus, bergamotka, porzeczka, malina, paczula, labdanum, kastoreum, ambra, piżmo
Rok premiery: 2014
Twórca: Jean Michel Santorini
Cena, linia, dostępność: 100 mL wody perfumowanej kosztuje 745 zł
Trwałość: średnia jak na tego typu perfumy, około 6-7 godzin