
Duże zaskoczenie… i to pozytywne zaskoczenie. Podetknięto nam pod nos kwiat pomarańczy w czystej, pięknej formie naturalnego absolutu z niuansami retro.
Nie wiem, kiedy ostatni raz czułem tę nutę w takiej odsłonie i w perfumach mainstreamowych. Zazwyczaj składnik o takim wydźwięku znajdujemy w niszy (Serge Lutens Fleurs d’Oranger, L’Artisan Seville l’Aube, Mazzolari…), chociaż pamiętam tego typu niuanse również z Eau de Givenchy 2018 (tam jednak były to tylko momenty). Abercrombie & Fitch First Instinct Sheer Woman gra spektakularnym kwiatem pomarańczy od początku do samego końca.
Totalnie nie spodziewałem się tego po kompozycji z tej półki cenowej. Listę plusów powiększają też inne walory, np.: cytrusowe otwarcie, które kreuje pozorne wrażenie świeżości. Od razu po aplikacji zapach zaskakuje jednak kontrastem między klasycznie cytrusowym akordem a mocnym kwieciem pomarańczy, które niesie ze sobą aromat buduaru. Później pojawia się coś chemicznie nowoczesnego, jakby wlać pół kropli Azzaro Chrome, lecz to nie jest wada.

Z czasem kwiat pomarańczy nieco traci moc. Przestaje bić torebką po nosie. Spada też intensywność akordu babcinego, ale cały czas ta nuta dawnych lat towarzyszy First Instinct Sheer.
Na pewno nie jest tak, że perfumy zmieniają się diametralnie i pokazują tysiące twarzy. Kwiat pomarańczy, który raz się pojawił, nie znika do samego finiszu. Oczywiście, na trzecim planie zachodzą zmiany, lecz najważniejszym trendem jest po prostu spadek mocy głównego nuty. To pozwala rozpatrywać kompozycję Abercrombie&Fitch jako zapach monotematyczny. Jednocześnie te niewielkie metamorfozy sprawiają, że nie popadamy w nudę…
Producent deklaruje użycie fatalnych utrwalaczy, lecz nie są one wyczuwalne. To też dowód na wysoką jakość kompozycji.
Opinia końcowa o perfumach Abercrombie & Fitch First Instinct Sheer
To bardzo pozytywne odkrycie wśród tegorocznych premier. Mam świadomość, że kwiat pomarańczy należy do najbardziej niedocenianych nut w perfumerii i sam ten fakt sprawi, że zapach nie odniesie wielkiego sukcesu. Konotacje retro pewnie odstraszą też kilka osób.
Według mnie to najlepsze perfum tej serii, znacznie przekraczające poziom klasycznych, różowych First Instinct Woman i niebieskich: Blue Woman.




