Elie Saab podąża ścieżką lekkich kwiatów.
Najnowsze perfumy – Elie Saab Le Parfum Essentiel – w gruncie rzeczy podobne są do klasycznych Le Parfum EdP. Obie kompozycja utrzymują kwiaty w tych samych, wtórnych i masowych klimatach. W przypadku nowości nutą główną uczyniono gardenię, ale w zasadzie nie czuć tu prawdziwego kwiatu.
Kompozycja jest lekka i bez wyrazu. Kwiaty zaś sterylne, nieco słodkie i mdłe, okraszone cytrusami na początku i paczulową bazą, która ma nawiązywać do Coco Mademoiselle – jest jednak bez porównania bardziej chemiczna i płaska. Generalnie rzecz ujmując, zapach jako całość jest mało zmienny. Cały czas trzyma się jednego obrazu, a że ingrediencje są w absolutnej większości syntetyczne, to i perfumy są w zasadzie martwe.
Pewnym plusem jest to, że Le Parfum Essentiel nie pachnie jakoś bardzo źle. W zasadzie można powiedzieć, że to produkt nawet przyjemny, rześko-wiosenny, ale równie dobrze mogłyby tak pachnieć propozycje marek niskiej półki. Nie poczujemy tu żadnych tonów luksusowych lub niezwykłych. Wtórność, nuda i powielanie schematów – to główne określenia pasujące do tej edycji Elie Saab.
Posunąłbym się do stwierdzenia, że ingrediencje kwiatowe użyte przez Maię Lernout są w całości syntetyczne, bo tak nie pachnie naturalny absolut ani gardenii, ani kwiatu pomarańczy. W dodatku z czasem pojawia się akord mdły, nieco szamponowy.
Opinia końcowa o perfumach Elie Saab Le Parfum Essentiel
„Ładne”, nowoczesne perfumy damskie, które jednak na zapadają w pamięć. Tego typu perfum powstają co roku setki, a w tym roku przykładem tego typu może być chociażby Coach Dreams EdP (który też zresztą operuje na nucie gardenii i neroli).