Marka Versace przedstawia swoją tegoroczną nowość dla kobiet.
Versace Pour Femme Dylan Turquoise to zapach widocznie inny od Dylan Blue Pour Femme. Mniej w nim oczywistości, a więcej ciekawie ułożonych, choć dość niewymagających nut. Całość kołacze w klimatach owocowo-kwiatowo-cytrusowych, totalnie lekkich i letnich. Trudno zatem pozytywnie ocenić datę premiery.
Kompozycja ma soczyście cytrusowe otwarcie z podtonem herbacianym (a’la zielona herbata). Po sekundzie dochodzi do tego akord kwaskowo tropikalny oraz porzeczkowy. Wszystko jednak zdaje się być przedstawione w formie napojowej. Nie mamy wrażenia, że obcujemy z czystymi, skoncentrowanymi składnikami, a właśnie z ich odsłonami rozcieńczonymi (lecz wciąż w dużym stopniu naturalnymi). Później do głosu dochodzi subtelny akord kwiatowy, również przedstawiony rześko i letnio. Wrażenia wydają się trywialne, ale są po prostu przyjemne, a to nie bez znaczenia.
Zaletą perfum Versace Pour Femme Dylan Turquoise jest z pewnością fakt sporej naturalności kompozycji. Nie mówię, że składniki są w 100% naturalne, bo tak z pewnością nie jest, ale całość ma taki wydźwięk. Zwłaszcza na początku nie jesteśmy rażeni ordynarną chemią, a nuty grają szczerze. Z praktycznego punku widzenia jest to zapewne zasługa olejków cytrusowych oraz absolutu z liści czarnej porzeczki. Później, w miarę upływu czasu, efekt ten maleje, a kompozycja traci walory. Na etapie kwiatów jeszcze gra to szczerze, ale już po 3-4 godzinach pojawiają się zleżałe akordy piżmowo-drzewne, które nie pozostawiają złudzeń, że dzieło sztuki to nie jest.
Opinia końcowa o perfumach Versace Pour Femme Dylan Turquoise
Świeży, lekki i letni zapach, którego data premiery pozostaje dla mnie zagadką. Na początku nawet ciekawy i dość naturalny, później raczej wpada w objęcia taniości i niskiej półki – tak jak zrobiły to klasyczne Dylan Blue Pour Femme (one były takie od samego początku).
Kampania perfum Pour Femme Dylan Turquoise
Twarzą kompozycji została Bella Hadid EDIT: i Hailey Bieber.