Powiem Wam, że już prawie ominąłem tegoroczny, limitowany duet Light Blue, a tu takie zaskoczenie.
Tym razem Dolce&Gabbana Light Blue Pour Homme Forever nie pachnie tanim, męskich sporciakiem lub drewniakiem-zakurzakiem. To naprawdę naturalnie brzmiące pachnidło, które w pierwszej chwili czaruje grejpfrutem, a później nie wpada w przepaść tragedii.
Kompozycyjnie jest to prosta konstrukcja. Budowa opiera się na kręcącym w nosie początku, w którym bardzo wyraźnie gra grejpfrut. Można się w tym starcie dopatrzeć innych cytrusów, ale nie stanowią one nawet drugiego planu. Jest zatem nieco gorzko, cierpko, czuć sporo kwasu, a jednocześnie do minimum ograniczono stężenie cukru. To taki owoc w połowie drogi do dojrzałości. I wcale nie jest elementem pierwszych kilku chwil. Owszem, z czasem jego rola maleje, ale nawet po 4-5 godzinach możemy nazwać Light Blue Pour Homme Forever perfumami grejpfrutowymi. Dla mnie to jest zaleta.
Później dzieje się nieco więcej. Mamy zatem klasyczny akord męsko-fiołkowy – drzewny, trochę zielony – nie taki jak fiołki kobiece, które zazwyczaj są pudrowo-słodkie. Pojawia się też cień akordu sportowego i wodnego, ale w formie dość szlachetnej, a’la Acqua di Gio. Cały czas czujemy też grejpfruta, ale z czasem na pierwszy plan wchodzi drugi ze składników głównych – wetiwer.
Jego naturalna forma jest niespodzianką. Naprawdę czuć, że użyto naturalnego wetiweru, choć zaskoczyła mnie deklaracja zastosowania odmiany z Jawy – która w większości ma podtony smoliste i kadzidlane. Dolce&Gabbana Light Blue Pour Homme Forever pachnie bardziej jak wersja z Madagaskaru/Reunionu – jest zielona, drzewna i dość czysta. Zakładam, że taki efekt to pokłosie użycia innych składników, które nadaję wetiwerowi zieloności i lekkości. To nawet nie jest istotne, bo liczy się przecież rezultat, a ten jest bardzo dobry.
Opinia końcowa o perfumach Dolce&Gabbana Light Blue Pour Homme Forever
Tyle było tych limitowanek (w tym ostatnia, tragiczna Light Blue Sun), że nie mam 100%-owej pewności, ale wydaje mi się, że Forever jest najlepszą z nich. Zaskakuje mnie naturalnością i ciekawą (choć nie jakąś bardzo skomplikowaną) grą nut.