Sonia Constant jest wybitną perfumiarką, ale słynie też z tego, że potrafi nawiązywać do niszowych twórców. Tak było chociażby z jej interpretacjami Black Afgano (zrobiła ich w sumie około pięciu)
I w przypadku Narciso Rodriguez for Her Musc Noir Rose również nie mogę oprzeć się temu wrażeniu. Połączenie róży, tuberozy, śliwki z wanilią i przyprawami przywiodło mi na myśl ten sam akord, który od wielu lat w swoich kreacjach wykorzystuje Luca Maffei (np.: Carthusia Tuberosa, Jacques Fath Rosso Epicureo, Isabey). Absolutnie jednak nie jest to wada, ponieważ jednocześnie Sonia Constant przemyca cząstkę lub nawet dwie cząstki swoich autorskich rozwiązań.
Musc Noir Rose jest zatem dość lekki, przykryty woalem piżma, ale jednocześnie nie jest wonią neutralną. Czuć, że fundament wykonano z mocnych składników, a dodatek chmurkowej czystości ma za zadanie jedynie nawiązać do charakteru całej kolekcji Narciso Rodriguez for Her. Dzięki temu każdy element ma nałożony ten lekki filtr, który sprawia, że nie mamy obrazów krańcowych, ale też nie wchodzimy w obszary kontrowersyjne. Musc Noir Rose nie skojarzy się zapewne z landrynką, nie zabije nikogo tuberozą, nie zasłodzi, nie zadymi. Generalnie nie zrobi krzywdy.
Absolutnie nie można jednak powiedzieć, że Constant po prostu rozcieńczyła pomysły Maffei, ponieważ samo dopasowanie ich do wątku piżmowego i lekkiego uważam za niemały wyczyn.
Opinia końcowa o perfumach Narciso Rodriguez for Her Musc Noir Rose
To pachnidło odległe od klasycznego Musc Noir i w ogóle od klimatu serii for Her. Jest wykonane bardzo dobrze i powinno się spodobać fanom perfum opartych na mocnej, słodkiej tuberozie. Natomiast jest też dość bezpieczne i nie powoduje od razu wielkiego zachwytu, jak często bywało z innymi pozycjami tej marki.