Kolejna nowość, która zaczyna się pojawiać w polskich perfumeriach.
Defy reprezentuje nurt zakurzono-drzewny, syntetyczny do bólu zębów. To jakaś imitacja w stylu YSL Y, Sauvage czy Invictusa, ale gorzej…
Przez moment, pierwszych dziesięć minut, broni się bergamotką w dość naturalnym stylu, ale i ta bergamota od razu jest prezentowana na tonach najtańszych, chemicznych składników. Później jest już dramat najniższej półki.
Opinia końcowa o perfumach Calvin Klein Defy
Zapach-klon, zbędny na rynku, jak setki innych. W dodatku porażający niską jakością. Nie do zapamiętania.