W ramach wyjątku postanowiłem wrócić do nowości z zeszłego roku, ponieważ warta jest uwagi i wcześniej mi umknęła
Mowa o Amouage Opus XIII Silver Oud. Zapach ten anonsowany jest jako perła kolekcji Opus i perfumy prezentowane w cenie niebagatelnej, znacznie większej od reszty serii. Pozostaje wierzyć, że naprawdę użyte składniki tyle kosztowały, ponieważ tak dokładna analiza samym nosem nie jest możliwa. Nie zmienia to jednak faktu, że zapach jest zjawiskowy w swojej klasie.
To oud ciężki, benzynowo-zwierzęcy z frakcjami palonych skór i kłębami dymu. Kiedy nosimy go globalnie, to czuć wszystkie deklarowane w spisie nut składniki. Kompozycja po kolei odkrywa każdą z ingrediencji, choć oudowe tło nie zanika. To znaczy, że każda z nut występuje na jego tle.
Mamy zatem gryzącą w nos paczulę (w formie suchej, ziołowej), mamy brzozę (w formie pośredniej między drewnem a dziegciem), mamy drewno gwajakowe (w odsłonie naturalnej, smolisto-gorzkiej), mamy cypriol (nieco zakurzony i ziołowy) i mamy wątek fizjologiczno-brudnawy (to pewne deklarowane kastoreum i po części sam oud). Jest też element palonej gumy i asfaltu z benzyną.
Nie do końca jest sens rozwijania opisu wrażeń zapachowych, ponieważ Amouage Opus XIII Silver Oud nie zmienia się ciągle. To raczej obracająca się w jednym obrazie kula. Natomiast obraz ten, kreowany przez wyżej wspomniane ingrediencje, jest absolutnie świetny. Czuć wysoką jakość składników, czuć kunszt kreacji i wszystko, czego życzyłbym sobie od dzieła sztuki perfumeryjnej.
Opinia końcowa o perfumach Amouge Opus XII Silver Oud
Myślę, że fani oudowych i mrocznych kompozycji powinni być bardzo zadowoleni. W mojej ocenie nie jest to jednak zapach aż tak dobry jak Royal Tobacco – tamta kompozycja wydaje mi się jednak wyższej jakości pod względem samej konstrukcji.
Wszystkie zdjęcia i materiały oficjalne pochodzą ze strony amouage.com