Odnoszę wrażenie, że w ostatnich latach kolekcja „for Her” prezentuje ciekawsze kompozycje niż kubiki „Narciso”
To spostrzeżenie jest słuszne również w przypadku najnowszej premiery Narciso Rodriguez for Her Forever. Trudno zarzucić coś temu zapachowi, który jest logicznie połączony z dwoma klasykami i prezentuje jakość do jakiej przyzwyczaiła nas marka.
Cechą najbardziej istotną jest to, że nowa wersja nie prezentuje w zasadzie żadnych nowych, rewolucyjnych aspektów. Niewprawiony nos nie odróżniłby jej od odsłony for Her Eau de Toilette. Dopiero bezpośrednie porównanie pozwala dostrzec różnice, choć nie są one znaczące i w zasadzie ograniczają się do dwóch aspektów.
Po pierwsze, odcień kwiatowy w for Her Forever jest przesunięty w stronę białych kwiatów. Są one jednak dość chłodne, nie wchodzą w jakieś ciężkie, buduarowe klimaty. I choć spis nut o tym milczy, to w mojej opinii wciąż znajdziemy tu wyraźnie brzmienia różowego kwiecia – tak charakterystycznego dla dwóch klasycznych wód.
Po drugie, mikstura sygnowana przez Sonię Constant ma w sobie pewne tony metaliczno-świetliste, coś jakby nowe molekuły, które są w kompozycji tym, czy białe piżma były dwadzieścia lat temu w klasyku. Oczywiście, tutaj biała piżma wciąż stanowią istotną składową wrażenia węchowego, i to od samego początku. To samo dotyczy paczuli.
W efekcie okazuje się, że Narciso Rodriguez for Her Forever to bardzo dobra pozycja, którą skonstruowano na poziomie klasyków. Bardzo wysoką jakość prezentuje od startu po najgłębszy fundament.
Opinia końcowa o perfumach Narciso Rodriguez for Her Forever
Świetne skrojone perfumy, w których odnajdziemy kunszt twórczy dawnych lat. Nie są totalnym novum, ale taka dbałość o detale sama się obroni.