Interpretacją magnolii włoska marka wykracza nieco poza ramy wyznaczone w Gorgeous Jasmin i Gorgeous Gardenia
Miło poczuć, że Gucci Flora Gorgeous Magnolia prezentuje „coś” więcej i nie jest to zapach całkowicie miałki i pomijalny. Oczywiście, nie jest tak, że nagle obcujemy z dziełem sztuki, ale kompozycja jest w mojej opinii zawieszona kilka szczebelków wyżej od wspomnianej dwójki. To wciąż raczej prosta konstrukcja, bazująca na syntetykach, lecz zmieszanych z pomysłem.
Na początku spotykamy się z akordem owocowym. Formalnie ma to być jeżyna. W ciemno bym pewnie nie zgadł, ale na pewno jest to jasno zaznaczona nuta czerwonych owoców. Może kojarzyć się z maliną, może z jeżyną, a może też z poziomką. Ważne jest to, że nie jest to wątek jakoś potwornie zasłodzony, który utożsamiamy wprost z taniością niskiej półki. Nie pachnie jak perfumy celebryckie. Jest tam przemycony akcent zieleni, trochę kremowości, odrobinę cytrusowego kwasku, więc przychodzące na myśl pudrowane cukierki nie będą błędem. Zaznaczam, że to nie jest wątek niskopółkowy.
Z takim zapachem dobrze współgra magnolia jako taka. Jest to kwiat, który łączy elementy znane z białych kwiatów przy jednoczesnym nasyceniu pewną słodyczą i zielenią z cieniem nuty tropikalno-owocowej. To, co czujemy w Gucci Flora Gorgeous Magnolia, nie jest pokłosiem gry naturalnych olejków lub absolutów, jednakże perfumiarz złożył akord magnolii w sposób naprawdę przemyślany i miły dla nosa. Ma on w sobie też pewną kremową mleczność. Czuć wielowątkowość tego tematu.
Opinia końcowa o perfumach Gucci Flora Gorgeous Magnolia
Plusik też za czas trwania tego uroczego obrazu, ponieważ trwa on niemal dwie godziny. Dopiero dalej z perfum zaczynają wychodzić tanie utrwalacze, a’la białe piżma i substytuty olejków drzewnych. Na tym etapie robi się już słabo i tanio. A szkoda, bo gra perfum w pierwszych kwadransach jest naprawdę zaskakująco dobra (jak na tego typu zapach).