Dziś króciutko
Calvin Klein Defy Parfum to zapach oparty na tonach klasyka z pewną modyfikacją dalszych części. Początek jest megatani, jak niska półka, jak jakiś sportowo-cytrusowy dezodorant. Z czasem jednak zyskuje przez pojawiającą się nutę kakao i zmianę charakteru kompozycji. Z masowego świeżaka zmierzamy w kierunku słodko-drzewnym. I chociaż wydźwięk perfum pozostaje w obszarach niskiej/średniej półki, to całość ma dość przyjemny obraz.
Swoją drogą pewną ciekawostką jest to, że perfumiarz zawarł tutaj wszystkie trzy grupy współczesnych męskich perfum. Początek to sportowa świeżość, później mamy zakurzoną, chemiczną drzewność a w pewnych momentach wchodzimy do pokoju słodkiej ulepności. Ten ostatni efekt potęgowany jest przez wrażenie przypraw, które nie są wymienione w oficjalnym spisie nut. W praktyce jednak można wyczuć w Defy Parfum pewne niuanse a’la cynamon, imbir czy kardamon. Wszystko przeszyte jest jednak drzewno-piżmowo utrwalaczami i nawet nuta kakao nie ratuje kompozycji.
Opinia końcowa o perfumach Calvin Klein Defy Parfum
Ciekawa konstrukcja i pomysł, ale jednocześnie wyczuwalna taniość składają się na średnią ocenę końcową. Na pewno to jednak propozycja znacznie lepsza od klasycznych Defy Eau de Toilette.