Z kompozycjami Jo Malone nie jest mi jakoś wybitnie po drodze, ale czasami udaje mi jakieś przetestować porządniej niż tylko na nadgarstku (np. bardzo udane Ginger Biscuit)
I tak było z najnowszymi perfumami Jo Malone Red Hibiscus Cologne Intense 2024, które w przeszłości już pojawiły się jako edycja limitowana (nie znam jej jednak). Obecna odsłona jest niezła, ale zdecydowałem się na jej testy z powodów techniczno-teoretycznych. Warto bowiem wspomnieć, że nuta hibiskusa jest pewną ciekawostką. Bardzo trudno uzyskać wonne substancje z hibiskusów. W praktyce zatem perfumiarz pod nutą „hibiskusa” rozumie akord złożony z różnorodnych frakcji kwiatów, salicylanów i czystego piżma. Można to porównać do hibiskusowych herbat dostępnych szeroko na rynku, które mają regulować trawienie i wspomagać odchudzanie.
W Red Hibiscus Cologne Intense 2024 ta nuta jest wiodąca. Została jednak zręcznie podkręcona słodyczą i szczyptą przypraw. To coś jakby do naszej herbatki na odchudzanie dodać cukru i cynamonu. W składzie co prawda wymieniony jest imbir i kardamon, ale ogólne wrażenie obejmuje też wątki a’la cynamonowe. Później pojawia się akord wytrawnego, czerwonego wina i ciepłe, kobiece drewienka. Wszystko pokryte jest przy tym molekułami ambrowymi, które zapewniają pewną słoneczną, miłą aurę. Można śmiało powiedzieć, że Red Hibiscus 2024 to perfumy komfortowe.
Z czasem stają się bardziej kwaskowa, słodycz cukru zmienia się w subtelny miód z cieniem drzewności. Ta baza stoi na wysokim poziomie. Jest drewienkowo-pudrowa. Przywołuje aromat drewna różanego i drewnianych różańców. Ma w sobie pewną dostojność, ale jest też przyjazna.
I choć opis nut może sugerować, że to perfumy ciężkie, to wszystko jest subtelne, utrzymane w duchu marki.
Opinia końcowa o perfumach Jo Malone Red Hibiscus Cologne Intense 2024
Dobrze zmieszany zapach. Myślę, że zauroczy wiele nosów.