Czasami żałuję, że mam tak mało czasu na powroty do dawnych pachnideł
Gdybym już miał pisać o dawnych klasykach, to Versace Bright Crystal z 2005/06 roku byłoby gdzieś u szczytu listy „do zrecenzowania”. Uważam, że to genialny i bardzo rzadki przykład, jak z tanich składników wyczarować coś niesamowitego. Zrozumienie tego, że to wspaniałe perfumy też zajęło mi dużo czasu, ponieważ jako nastolatek uważałem je za chemiczne i beznadziejne „pachnidełko” dla mas. Teraz plasuję je znacznie wyżej od Crystal Noir.
W tym roku, niemal 20 lat po pierwotnej premierze, marka Versace prezentuje kompozycję Bright Crystal Parfum. Jest ona bardzo mocno zakorzeniona w klimacie klasyka, ale w pewien sposób dociążona. Nie ma też tej owocowo-soczystej, wręcz stroboskopowej świeżości. W odsłonie Parfum owocowe są dojrzalsze, mnie kwaskowe, bardziej słodkie. Mogę powiedzieć, że są też bardziej naturalne, ale przez to straciły nieco ze swojej niepowtarzalności.
Odnoszę też wrażenie, że nowa wersja jest pudrowa, ale nie w klasycznym rozumieniu. To bardziej puder z mikroplastiku i mleko w proszku. Poziom syntetyczności jest duży, ale jeśli rozpatrywałbym te perfumy jako perfumy molekularne, to w tej dziedzinie są na plus. Zaletą jest złożoność kompozycji, gra na skórze, spójność każdej ze scen. Pachną też jak czyste ciało. Są bezpieczne.
Kiedy akord owocowy nieco przygaśnie, pojawia się klasyczny akord Bright Crystal – różowe kwiaty z cytrusami. I uważam, że to jest genialnie dopracowany wątek. Natomiast wydaje mi się też, że w pierwowzorze był on bardziej promienny, iskrzący. Odsłona Parfum przesunięta jest w stronę mlecznych piżm. Poruszamy się w klimatach miękkości, gładkości i komfortu. Troszeczkę brakuje energii.
W bazie natomiast zostaje sam koktajl mleczny piżm plus kropla, maleńka odrobina Erba Pury. Tak dopracowana konstrukcja ze składników syntetycznych też wymaga sporych umiejętności. Ten fundament przy tym nie pachnie tanio lub masowo. Jest przyjemny dla nosa.
Opinia końcowa o perfumach Versace Bright Crystal Parfum
Odsłona Parfum jest logiczną kontynuacją historii rozpoczętej w klasycznej wodzie toaletowej Bright Crystal. Moim zdaniem może sprawdzić się bardziej jako perfumy jesienne, a latem zostałbym chyba przy pierwowzorze. To z powodu zredukowania energetycznej świeżości przy jednoczesnym wyeksponowaniu elementów mleczno-piżmowo-ambrowych.