Flakonik bardzo niepozorny skrywa zapach, który po prostu wbija w ziemię swoją wartością. Jestem po bardzo wnikliwych testach i mogę z całą stanowczością napisać, że jest to najlepsza kompozycja (interpretacja) poświęcona neroli na świecie.
Do tej pory myślałem, że ten tytuł powinien należeć do Guerlain Neroli Outrenoir lub Imagine, ale Au Pays de La Fleur d’Oranger Neroli Blanc Intense to jest w tej materii zawodnik oddzielnej, kosmicznej klasy. I to nie jest tak, że te perfumy pachną po prostu i tylko kwiatem gorzkiej pomarańczy (neroli).
Oczywiście, są to perfumy kwiatowe, ale wątkiem drugiego planu są nuty słodyczy. I od nich zacznę, bo są wybitnie przedstawione i tak szlachetnie, że ręce same składają się do oklasków.
Doświadczamy tutaj bowiem obrazu, w którym wszystkie elementy są przepuszczone przez filtr kwiatu pomarańczy. To znaczy, że możemy w nich poczuć wątki pianek marshmallow, toffi, kajmaku, biszkoptów, wafli czy miodu. I teraz wyobraźmy sobie, na czym polega ten filtr. To nie będzie łatwe, ale jest możliwe 🙂
To tak jakby mleko do tego toffi czy kajmaku pochodziło od krów, które pasły się w pomarańczowym gaju i, zamiast trawy, jadły młode kiełki drzewek pomarańczowych, młode gałązki i same kwiaty. To sprawia, że Neroli Blanc Intense w ogóle nie ma dosłownej smakowitości (w typie Bianco Latte czy generalnie ulepów karmelowo-spożywczych). Za to ma akord niesamowicie kobiecy, wykwintny, erotyczny wręcz. Ponadto widać, że gaj jest młody, wiosenny, kipiący witalnością. To wartościowy kontrast dla odczuć słodyczy, która kojarzy się z zimną porą roku. Dokładanie taka sama sytuacja jest z akordem miodowym. Czuć, że te pszczoły latały po kwiatach pomarańczy.
Au Pays de La Fleur d’Oranger pokazuje perfumy ciepłe, niosące niesamowity poziom przyjemności. Nie ma w nich ani tonów kosmetycznych i staroświeckich, ani świeżo-kolońskich. Co prawda start Neroli Blanc Intense ma cytrusowe wątki, ale są one bardzo słoneczne, bardziej słodkie niż kwaśne. Bohater główny – kwiat gorzkiej pomarańczy – gra w sposób zrównoważony. Nie ma tu przesadnej ciężkości, lecz nie jest też lekki, ani ostry.
Na uwagę zasługuje genialnie skomponowany akord drzewny, w którym dominantę stanowi sandałowiec (w spisie nut mamy tylko cedr, ale efekt zdecydowanie ciąży w stronę drewna sandałowego). Myślę, że to właśnie ten element sprawia, że wątki słodkie nie są przesłodzone, ale właśnie słoneczne, ciepłe i zapadające w pamięć. Co więcej, mam wrażenie, że w bazie ukryto trochę zasuszonych skórek pomarańczowych z ich gorzkim aromatem.
Powiedziałbym również, że w bazie nawet coś lekko zadymi, a na pewno rozgrzeje się do granicy zapłonu. Poziom szlachetności tej bazy zostawia w tyle nawet tak drogie perfumy jak Guerlain Imagine. Domyślam się, że w podczas dużych mrozów końcówka zyska jeszcze na pięknie.
Kolejną cechą, która według mnie stanowi o wartości tych perfum jest to, jak zachowują się one nawet po minimalnej aplikacji na nadgarstek. Wystarczy niewielka ilość, żeby odczuwać tę kompozycję i mieć te wszystkie obrazy przed nosem. Mimo użytej bardzo małej ilości perfumy te cały czas pracują i tworzą dosłownie efekt „zapachowego kina”.
Opinia końcowa o perfumach Au Pays de La Fleur d’Oranger Neroli Blanc Intense
Nawet trudno jest przekazać słowami, jak bardziej dobra jest to mikstura. W świecie perfum mamy wiele świetnych kompozycji neroli: wspomniane Neroli Outrenoir, ultradrogie Guerlain Imagine, Kilian Love Don’t Be Shy. W Impressium też jest dużo dobrych pozycji w tym temacie, lecz dzieło Au Pays de La Fleur d’Oranger to po prostu klasa sama dla siebie. Żadna nisza, ani żaden mainstream nie może się według mnie z tym zapachem równać.
Pozwoliłem sobie sprawdzić, że marka powstała 20 lat temu we Francji. Po drodze zrobiła kilkanaście kompozycji. Później wszystkie wycofała z produkcji i od lat ma w ofercie tylko jeden zapach – właśnie Neroli Blanc Intense. Jestem zaskoczony, że o tych perfumach było w Polsce tak cicho, bo są po prostu genialne.