Jakie to jest ciekawe!
Cysterna z mlekiem wpadła w poślizg. Podczas porannych wiosennych przymrozków pojazd wypadł z drogi i wpadł na kwitnącą, różaną łąkę. Zimne mleko połączyło się z kobiercem młodych kwiatów. Pęknięte, metalowe elementy z cysterny znaleziono w promieniu setek metrów. Kierowca przeżył.
Xerjoff Newcleus to perfumy, które pozornie są smakowite, ale to byłoby spore niedopowiedzenie. Chodzi o to, że są przede wszystkim świeże i różane. Do tego są mleczne, ale to mleko jest: po pierwsze – bez tłuszczu, po drugie – bez cukru, po trzecie – jest mocno schłodzone. Można wręcz odnieść wrażenie, że zaczęło zamarzać. Uchwycenie takiej formy mlecznych nut to wielka sztuka, bo zazwyczaj tony laktonowe kojarzymy z mlekami typu Giardini di Toscana lub Chabaud. Tutaj jest inaczej. Niesłodko. Kiedyś podobne akordy i podobną konstrukcję mogliśmy zobaczyć w wycofanych już perfumach Evody Reve d’Anthala.
Czas sprawia, że Newcleus podąża w stronę słodyczy, ale bez przerwy jest ona przełamana różaną świeżością i chłodem. Faktycznie później kompozycja wchodzi w bardziej typowe tony gourmand, więc może się kojarzyć nieco mniej oryginalnie. Nie zmienia to jednak faktu, że perfumy te są szalenie przyjemne i jednocześnie odkrywcze. Niby róża, niby mleko, niby białe piżmo, a pachnie nowatorsko.
Kiedy już wejdziemy w obszary smakowite, to zakres skojarzeń jest szeroki: ptasie mleczko, mleko kandyzowane, karmelowe pianki, marshmallow. Róża niesie też w dalszych etapach skojarzenia owocowe, z malinami lub z liczi. Można powiedzieć, że to perfumy dziewczęce, radosne, bardzo optymistyczne. Nie ma tu trudnych akordów, a jednocześnie całość jest nie do pomylenia.
Opinia końcowa o Xerjoff Newcleus
To niezmiernie wartościowa premiera w obszarze róż i akordów mlecznych.