Powiem Wam, że dzieje się tutaj dużo dobrego
Givenchy Gentleman Society Ambree należy do grupy słodziaków-ulepiaków, czyli kompozycji zatopionych w kumarynowym cukrze. Na szczęście, w tym przypadku cała reszta dobrana jest z pomysłem i werwą. Napiszę nawet więcej, czuć tu sporo naturalnych składników jak na tak masową premierę.
Natomiast zanim przejdę do opisu perfum jako takich, muszę dodać pewną dygresję. W spisie nut mamy „absolut wanilii Tasuki z Madagaskaru”. Kiedy jednak spojrzymy na listę składników INCI, to nie znajdziemy tam waniliny, która odpowiada za aromat naturalnych absolutów waniliowych. Co to oznacza? Na 100% nie wiemy, bo nikt nie upubliczni pełnej formuły, ani tego nie wyjaśni. Możemy tylko przypuszczać, że perfumiarz stworzył „nutę” – „wrażenie”, które ma przypominać „naturalny absolut wanilii Tasuki z Madagaskaru”. Czyli w składzie kompozycji nie mamy prawdziwego absolutu z wanilii, ale jego „wyobrażenie” i rekonstrukcję za pomocą chemicznych molekuł i/lub innych naturalnych substancji.
Nie zmienia to faktu, że Society Ambree pachnie bardzo dobrze. I to od samego początku. Zaczyna się nutą przyprawowo-drewnianą, ale bez nadmiaru słodyczy. To znaczy, że słodycz jest, ale balansuje ją korzenna gorycz i pewien ziołowy „kontrakord”. Jest też gęsto, mrocznie i żywicznie. Na razie nic się nie pali. Całość wyraźnie ma też masowy akord współczesnych, męskich premier – akord słodziaka-ulepiaka. Natomiast jest on dopracowany. Taniość syntetycznej kumaryny jest niwelowana przez inne składniki. Po krótkim czasie dominujący staje się słodki tytoń, ale nie aż tak słodki i dosłowny jak w Tobacco Vanille.
Po 5-10 minutach w Gentleman Society Ambree pojawia się również specyficzna, kwiatowa zieleń. Taka trochę przypominająca roztarte w dłoniach liście tulipanów (to charakterystyczny aromat – polecam niebawem sprawdzić). Zakładam, że to pokłosie użycia absolutu narcyzów. Prawdziwego. Oczywiście, nie jest tak, że nagle te perfumy stają się zielone. Po prostu jest to akcent drugiego planu, który też wzbogaca wrażenie zapachowe.
Gdybym miał oceniać w ciemno aromat tych perfum, to powiedziałbym, że jest tu naturalny absolut wanilii (wbrew dygresji z początku) i prawdziwy absolut tytoniu. Chodzi o to, że baza tej kompozycji pachnie naprawdę dobrze. To złożony akord. Czuć pewną strużkę dymu, ciepło, aromat ogrzanej deski, cień kadzidła i szlachetną słodycz. Nie czuć za to taniego kurzu, plastiku ani innej żenady, choć cały czas perfumy te pachną przyjemnie i łatwo. Chodzi mi o to, że nie są to jakieś bardzo offowe interpretacje nut drzewnych czy waniliowych. To nie jest poziom Habit Rouge czy Shalimar. Doświadczamy jednak wrażeń szlachetnych, z półki luksusowej.
Opinia końcowa o perfumach Givenchy Gentleman Society Ambree
Myślę, że to bardzo, bardzo dobrze zmieszane perfumy, w których nie ma masowego przesłodzenia, a składniki są naprawdę rzetelnej jakości. Jeśli już koniecznie ktoś chce pachnieć słodziakiem-ulepiakiem, to na pewno lepiej wybrać ten zapach niż te wszystkie Bad Boy’e, Scandale, Le Male Elixiry, Stongery With You itd…
Myślę, że to jest pachnidło na podobnym poziomie do Azzaro The Most Wanted, a nawet lepsze.
Porównywanie Gentleman Society Ambree do poprzedników czy do Dior Homme Parfum 2025 jest według mnie całkowicie niezasadne. Te perfumy są o niebo od nich lepsze.