Kolejna ze znanych sióstr lansuje swoje perfumy
Khloe Kardashian XO Khloe to zapach zdominowany przez białe piżmo. Koktajl tych molekuł nadaje lekkości, czystości i sterylności. Na plus zaliczam fakt, że nie jest to woń porażająco chemiczna w wydźwięku. Białe piżma – choć to cząsteczki syntetyczne – grają tu w sposób przyjemny. Nie obserwujemy zatem efektu niskiej półki, co działo się w kompozycji siostry – Kylie Jenner Cosmic.
Powiedziałbym, że to zapach chłodnej słodyczy. Te pralinki są wyraźnie waniliowe, nieco haczą o klimaty La Vie Est Belle, ale przy tym wszystkim są detalem. XO Khloe to zatem nie są perfumy słodkie. Są czyste i piżmowe, chłodno-wełniane. Najbardziej przypominają mi niszową kompozycję Parfumerie Generale Le Musc & La Peau. Wpadają też w tony kostek Narciso Rodrigueza. I tylko momentami spod tej piżmowej i czystej powłoki przemyka nuta słodkości. Trochę też widać puszystą, białą tonkę.
Kompozycja przedstawiona przez Khloe Kardashian jest prosta, mało zmienna, ale dopracowana. Może kojarzyć się z proszkiem do prania, ale bez agresji. To raczej aromat prania, które wisiało już kilka dni i schło sobie na słońcu, a nie nowo otwarte opakowanie detergentu do pralki.
Tylko tyle albo aż tyle.
Opinia końcowa o perfumach Khloe Kardashian XO Khloe
Myślę, że w tej kategorii to zapach niezły. Może nieco brakuje mu szlachetności i luksusowego wydźwięku, ale pachnie zdecydowanie lepiej, niż mógłbym przypuszczać.