Ta marka w ostatnich latach wyraźnie zwiększyła swój poziom.
Do tej pory jednak wszystkie, „lepsze” kompozycje powstawały na kanwie cięższych nut. W przypadku Hugo Boss Bottled Bold Citrus mówimy o perfumach świeżych i lekkich. Ich początek zwala z nóg. Jest zielono, kwaskowo, bardzo naturalnie. Czuć jakby limonkę, miętę, trochę słodycz a’la figa. Bogactwo doznań zielonej świeżości jest totalnie zaskakujące, jeśli rozpatrujemy tę półkę cenową.
Niestety, trwa bardzo krótko. Po 20-30 minutach Bottled Bold Citrus zmienia się w miks podróbki Dior Sauvage i jakiegoś innego sportowego Bossa. I na tym etapie nie ma już o czym mówić. Gdyby serca i baza pachniała tak jak dawny, „szary” Boss, to byłoby bosko. A tutaj wychodzi taniość, zakurzone drewienka z cieniem poślednich nut ambrowych. Poziom sztuczności i syntetyczności jest dyskwalifikująco wysoki.
Opinia końcowa o perfumach Hugo Boss Bottled Bold Citrus
Gdyby z tego otwarcia zrobić osobne perfumy, to byłoby pięknie i wyjątkowo. W przypadku tej kompozycji dalsze etapy – serce i baza – są na bardzo niskim poziomie. To sprawia, że przekreślają wszystkie punkty zdobyte na początku.