Tej marki również nie było na blogu, ale ich najnowsza premiera jest dobrą okazję do debiutu
Ojar Solar Flair to woń, którą od razu przypisałbym Quentinowi Bischowi. Ilość Akigalawood z wanilią i molekułami piżmowo-drzewnymi jest tu tak duża, że wręcz można te perfumy uznać za wariację na temat Amouage Guidance. Nadmienię, że efekt ten jest bardzo wyraźny przy pobieżnym teście, ale nieco maleje, kiedy ponosimy zapach dłużej na sobie. Wówczas rysują się wyraźniejsze różnice.
Akord drzewno-orzechowy Solar Flair pochodzi od Akigalawood, Cashmeranu, paczuli i heliotropu. Szafran z Guidance zastąpiono dodatkowo czerwony pieprzem, przez co propozycja Ojar wydaje się bardziej pudrowa i przesunięta w stronę kamiennych pudrów kosmetycznych. To czuć na starcie. Dodatkowo, kompozycja jest też prostsza, bardziej obła od hitu Amouage.
Natomiast Ojar nie bawi się w szczegóły. Dominanta Akigalawood z wanilią i molekułami drzewno-piżmowymi jest tu olbrzymia. Nawet jeśli kompozycja zmienia się w czasie, to zmiany te nie są spektakularne. To znaczy, że jeśli powąchamy Solar Flair dziesięć sekund po aplikacji i po dziesięciu godzinach, to dalej będziemy wiedzieli, że to ten sam aromat.
Wadą jest to, że akord główny po 4-5 godzinach zaczyna się pokrywać mniej szlachetnymi nutami piżmowo-drzewnymi, co nie raziło w Guidance. Wanilia staje się bardzie kumarynowa i sztuczno-miodowa z podtonami olejku do ciasta.
Opinia końcowa o Ojar Solar Flair
Kompozycja jest bardzo komercyjna. Myślę, że będzie to wielki hit, jak wszystko z dosłodzonym Akigalawood o wielkiej mocy.
Za formułą stoją koledzy Quentina Bischa z Givaudan, więc pewnie stąd poziom dopracowania tych perfum nie jest tak duży jak dzieł bischowych. Wszak mistrz Akigalawood jest jeden. Nie zmienia to jednak faktu, że zapach spodoba się większości osób i na pewno stanie się bestsellerem marki.