Dzisiaj o kolejnym flankerze, który pojawia się na naszym rynku.
Rabanne Million Gold for Her Pure Jasmine to jednak kompozycja trochę różniąca się od klasyka (Million Gold for Her EdP). Zwłaszcza przez pierwszą połowę swojego życia układa się odmiennie. Budzi przy tym wiele skojarzeń. Niektórym przypomni Gucci Bloom, innym Mugler Alien. To zapach bogaty. Tytułowy jaśmin przedstawiono w formie drzewnej, pudrowej, mocnej. Nie powinny być błędem skojarzenia z drewnem kaszmirowym i kwiatem pomarańczy, czyli składnikami-kluczami muglerowskiego klasyka. Uczciwie trzeba jednak zaznaczyć, że Pure Jasmine nie ma ani takiej mocy, ani takiej jakości, jaką ma wspomniany konkurent. Natomiast czuć, że jakaś część z tego jaśminu jest naturalna. To największa zaleta tych perfum.
Początek może wydawać się otumaniający, ale to złudne wrażenie. Kompozycja tonuje się bowiem w tempie ekspresowym. Nie znaczy to jednak, że zanika. Po prostu zmniejsza i stabilizuje swój poziom mocy. Million Gold for Her Pure Jasmine staje się wówczas wonią bardziej krągłą, słodszą i świetlistą. Jeśli komuś przyjdzie na myśl puchata, miękka wanilia, to takie odczucie nie będzie błędem. Jednocześnie cały czas jesteśmy daleko od ulepu. Jaśmin co prawda osłabł, ale animusz zachował.
Środkowa część tych perfum podoba mi się najmniej. Jest chemicznie-kwiatkowa, bardzo mocno zbliża się do początkowego klimatu klasycznej odsłony, czyli Million Gold for Her Edp. Kojarzy się to dość tanio i generycznie. Na szczęście, po krótkim czasie jakość wzrasta i w bazie sięgamy dokładnej kopii pierwowzoru, czyli bazy z elementem bischowo-kwiatowym i kropelką akordu bakaratowego.
Opinia końcowa o perfumach Paco Rabanne Million Gold for Her Pure Jasmine
Ciekawy, „jakiś”, zmienny start dawał nadzieję na bardzo dobry zapach. Finalnie nie jest to zła kompozycja, ale też nie jest wybitna. Trzyma poziom klasyka lub nawet nieco go przewyższa.
Na plus zaznaczam, że jest tutaj wyczuwalna (zwłaszcza na początku) szlachetność naturalnych składników kwiatowych.