Zapach należy do rodziny baccaratowej.
Prawda jest jednak taka, że Salvatore Ferragamo Fiamma to bieda z nędzą. Zapach jest chemiczny, tani, rozcieńczony. Nie ma głębi. Nawet trudno porównywać tę kompozycję do Baccarat Rouge 540, ponieważ tutaj jesteśmy na poziomie perfum za 20-30 zł/100 mL. Jakieś popłuczyny tego znanego, ambrowo-mszystego akordu zostały ozdobione równie rozcieńczonymi molekułami kwiatowymi.
Gra perfum polega na tym, że na początku mamy mocne uderzenie słodyczy i wyraźny wpływ akordu BR540. Później moc szybko spada, a pojawiają się molekuły białokwiatowe, a później piżmowo-ambrowe. Niestety, wszystko porusza się w bardzo sztucznych i niemrawych obszarach. Podkreślenie wymaga fakt, że po godzinie Fiamma traci swój animusz związany z nutami Kurkdjiana. Zostaje wówczas na skórze zakurzona tragedia imitująca wypłowiałe białe kwiaty z cieniem różowej, bardzo subtelnej słodyczy z gum balonowych lub żelków.
Chciałbym coś więcej napisać o tym zapachu, ale on jest tak słaby i tak nijaki, że nawet nie mam sposobu na rozwinięcie tej recenzji.
Opinia końcowa o perfumach Salvatore Ferragamo Fiamma
W mojej ocenie jest prawdopodobnie najtaniej brzmiący i najgorszy produkt, który należy do grupy wyznaczonej przez Francisa Kurkdjiana.
Z wiosennych produktów marki Salvatore Ferragamo znacznie ciekawiej prezentuje się Signorina Unica.
Kampania perfum Fiamma
Wszystkie zdjęcia i informacje oficjalne pochodzą ze strony salvatoreferragamo.com