
Pochodząca z Monte Carlo marka wielokrotnie pokazywała światu bardzo ciekawe kreacje
Aktualną nowością są perfumy Perris Balsamir, które poświęcono różnorakim żywicom. Zaletą, której nie można podważyć, jest szalenie wielka naturalność kompozycji. Tutaj w ogóle nie trzeba zastanawiać się nad jakością składników. Mimo że perfumy zbudowane są na kanwie ISO E Super, to tego w ogóle nie czuć i stąd nie obniża to finalnej oceny. Co więcej, taka konstrukcja i złożenie ingrediencji budzi podziw.
Zapach, choć żywiczny od początku do końca, żyje i się zmienia. Ma wiele wątków. Jednak dwa są dominujące. Pierwszy z nich jest klasyczne złożenie labdanum z nutami nadpalonego drewna. To daje efekt a’la Embers, Sahara Noir, Heeley Eau Sacree czy innych kadzideł cerkiewno-leśnych, mrocznych, gęstych, „niekatedralnych”, „nieświetlistych”, „niestrzelistych”. Poziom mroku w Balsamir nie jest jednak ekstremalny. To nie jest czarna dziura.
Drugim z wątków, który ja sam odnalazłem bez czytania spisu nut, jest opoponaks. Ta żywica gra tutaj tak naturalnie, że perfumy mają nawet wartość edukacyjną, jeśli chcielibyśmy poznać ten aromat. Opoponaks jest ciepły, nieco ambrowy, ale ma w sobie pewną świeżość. Nie jest na pewno żywicą smolistą i ciężką. A jednocześnie jest w nim dużo komfortu. Kiedyś były takie bardzo dobre perfumy Evody Ambre Intense i właśnie one bazowały na opoponaksie. Podobnie było z Gallivant Istanbul. Pamiętam, że kiedyś Diptyque też miał opoponaksowe perfumy, lecz one już są wiele lat poza produkcją. I jeśli ktoś lubi tę nutę, to na pewno Balsamir jest wart polecenia.
Opoponaksem dochodzę do meritum. Okazuje się, że premiera Perris Monte Carlo zachwyca i po kilku testach moje myśli powędrowały w okolice 9,5/10 punktów. Natomiast po porównaniu do dwóch innych, „dziewiątkowych” kompozycji Amouage z opoponaksem, blask dzisiejszych perfum nie był już tak wyraźny. Mowa tutaj o bardzo ponadprzeciętnych Amouage Outlands i absolutnie genialnych Amouage Jubilation XXV.
Później w sercu i bazie pojawiają się elementy nieco skórzane, nadpalone, odrobinę węglowe, lecz to detale. Gdzieś mignie aromat szyszki i żywicy iglastej. Jest też cień słodyczy, jakby kilka kropli syropu sosnowego.
Opinia końcowa o perfumach Perris Balsamir
Pod kątem jakości składników nie mam nic do zarzucenia, ale konstrukcyjnie jest „tylko” bardzo dobrze, a nie genialnie. Gdybym miał doprecyzować ocenę, to wystawiłbym 8,8-8,9/10. Coś minimalnie poniżej Outlands i na pewno poniżej Jubilation XXV.

Kampania perfum Balsamir

Wszystkie zdjęcia i informacje oficjalne pochodzą ze strony perrismontecarlo.com



