Pozostańmy w klimacie różanym.
Ostatnio do Impressium przybyła wiosenno-letnia część kolekcji marki Maria Candida Gentile. W niej zaś pojawił się ekstrakt perfum Rrose Selavy – zbudowany tylko z różanych ingrediencji. Wcześniej słyszałem tylko o jednych perfumach skonstruowanych w ten sposób – Annick Goutal Rose Absolue z 1984 roku.
Żeby zrozumieć ideę tego typu kompozycji musimy wrócić do podstaw i tego, czym jest jest olejek różany.
- Po pierwsze, to olejek złożony z bardzo wielu cząsteczek – do dziś nie udało się zidentyfikować wszystkich.
- Po drugie, nawet składniki występujące w bardzo małych ilościach mają znaczenie w tworzeniu wrażenia węchowego za sprawą niskiego progu wyczuwalności (np. tlenek różany)
- Po trzecie, tak duża ilość różnorodnych składników powoduje, że olejek ten zachowuje się jak samodzielne perfumy – ma akord głowy, serca i bazy.
I oczywiście zjawiska te występują też w innych olejkach, ale nigdy z takim natężeniem. To zaś sprawia, że już sam olejek z róży może być używany jako perfumy.
W Rose Absolue i Rrose Selavy twórczynie poszły krok dalej – stworzyły swoje kompozycje na bazie różnych ingrediencji różanych. Pierwsza z nich przedstawia aromat przede wszystkim płatków z pewnymi elementami pobocznymi. Rrose Selavy jest bardziej przekrojowe, a ciężar kompozycji przeniesiono nieco w kierunku łodygi – jeszcze zielonej, ale już z początkami procesu drewnienia. Ramą, która towarzyszy nam bez przerwy, od głowy po fundament, jest klasyczny zapach olejku z róży.
To perfumy gęste, wilgotne z pewną dozą elementów zielono-owocowych, ale i drzewnych. Mają dużą moc, ale w przeciwieństwie do kompozycji oudowo- lub kadzidlano-różanych nie eksplorują tonów klasycznie żywicznych. Pojawia się jednak podton ziołowo-herbaciany, który wnosi pewien ładunek czerni do obrazu Marii Candidy Gentile. Z czasem róża staje się nieco balsamiczna, ale nie na tyle, żeby wprost dopatrywać się tu frakcji olibanum lub labdanum. To trochę tak, jakby sam olejek skondensować do postaci grudki różanej żywicy. Na tym etapie pojawia się pewna metaliczność i chłód.
Jestem prawie pewien (brak oficjalnych informacji), że przemycono tu też odrobinę aptecznego, nieco zakurzonego olejku geraniowego. To przez nutę anginki (czyli pelargonii pachnącej), którą większość z nas kojarzy z dzieciństwa.
Kiedy nadgarstek do nadgarstka przetestujemy Rrose Selavy i olejek z róży damasceńskiej, to okaże się, że po 6-8 godzinach pachną podobnie. Mniej soczyście, mniej słodko, a bardziej drzewnie, ale wciąż wiemy, że to róża.
Opinia końcowa o perfumach Maria Candida Gentile Rrose Selavy
Bogaty, zmienny zapach różany, który może zachwycić osoby lubujące się w tej nucie. To taki ołtarz wystawiony królowej kwiatów.