Połączenie cynamonu i czerwonych owoców było dla mnie zapowiedzią czegoś super
Natomiast sposób interpretacji w Trussardi Ruby Red pozostawia wiele do życzenia. Pierwszą i najważniejszą wadą jest brak mocy poszczególnych nut. Brzmią one jak wypłowiałe lub rozcieńczone w zbyt dużym stopniu.
Ścisły start jest owocowy i ma w sobie paczulowy elementy, który w ogóle znamy z pozycji tej kolekcji. Akord owocowy jest jednak zmiksowany i nie wyłania się z niego żaden konkretny owoc. Całość jest jednak przyjemnie ciepła i na tym etapie odbieram ją pozytywnie. Wcale nie najgorzej jest też później, kiedy całość nabiera mleczno-kremowego wydźwięku. I dopiero w tym mleku widzę jakieś przyprawy, ale są one bardzo obłe i nie mają werwy jak zaraz po zmieleniu.
Mam wrażenie, że na każdym etapie Trussardi Ruby Red są zaokrąglone, żeby czasem nikogo nie urazić. Wszystko zdaje się wykonane pod dyktando marketingowców. Nawet pojawiający się później akord salicylanowo-słoneczny jest osłabiony i przykry woalem syntetycznych utrwalaczy piżmowo-ambrowych. Zresztą czas nie działa na korzyść tej kompozycji i po 3-4 godzinach zostaje na skórze już tylko nisko półkowy fundament z rodem z produktów celebryckich.
Opinia końcowa o perfumach Trussardi Ruby Red
Zapach bez historii, choć może się podobać.