Alkoholowe nuty w perfumach wywołują odruch obronny każdej komórki mojego ciała z osobna. Na szczęście tutaj nie ma mowy o żadnych %-owych wspomnieniach. L`Edition Imperiale to zapach drzewny, słodki, w zasadzie mało wytrawny. Najbliżej mu do L`homme sage Divine, choć już od Frapinów dzieli go całkiem sporo.
Nie bez przyczyny można zadań pytanie: “Czy to jeszcze nisza?”. Dla mnie nie do końca (choć pozycję w segmencie niszy ma). Przede wszystkim nuży poprawnością. Drzewo jest słodkie i wygładzone, herbata z torebki, kardamon z plastikowego pojemnika, skóra ze zutylizowanych butów (luksusowych to fakt).
Po pierwsze przesadzono ze słodyczą w głowie. Mandarynka jest zbyt scukrzona, a dodatkowo efekt pogłębia nagietek, który o dziwo został przekazany bardzo realistycznie. To mi się podoba, bo woń nagietków zawsze kojarzyć będzie się z dzieciństwem. Ale że ilość cukru niebezpiecznie przekracza granice dobrego smaku- jestem przeciw. Żółty kwiat skutecznie lukruje, ale w ostatecznym rozrachunku broni głowy swoim optymizmem.
L`Edition Imperiale podnosi się w czasie późniejszym. Ale po raz kolejny tworzy się obraz bogatego chaosu. Słodycz odchodzi na dalszy plan, ale nie znika zupełnie. W tych nutach kompozycje Courvoisier i Divine są niemal bliźniacze. Obie niemal się rozlatują. Za sprawą nut drzewnych, herbacianych i ambrowych L`Edition Imperiale trąci bogactwem, ale bez smaku i klasy.
Czas działa na niekorzyść, bo zamiast poznawać deklarowane jodły, tytonie, skóry jesteśmy zmuszeni do celebrowania słodkiego cedru i marnych zeschniętych gałęzi, smużki dumy czy imitacji markowych butów. Żeby znaleźć dobre strony, warto powiedzieć, że w L`Edition Imperiale czasami daje się poznać ostry tytoń na żywicznej, suchej i skrzypiącej bazie. Ale to tylko momenty wśród tandety, wśród garniturów udających Armaniego. Taka podróbka.
Nuty: drzewo cedrowe, kardamon, mandarynka, nagietek, kolendra, wędzona herbata, cantedeskia, wetiwer, skóra, ambra, tytoń, olejek z jodły balsamicznej
Rok powstania: 2007
Twórca: Alexis Dadier