Figa i morela z założenia. Szkoda, że tej pierwszej zdecydowanie mniej. Miał być wspaniały zapach- jest żenujący. Zabrakło werwy, twórca zatrzymał się na etapie wizji w swojej głowie. Widać, że w Index Fig Apricot zabrakło dokończenie pomysłu. Obraz nie jest doszlifowany i w efekcie odczuwam tu wielki chaos, który w dodatku podżarty jest pleśnią.
Można upatrywać się bajkowości w kompozycji Fresh, owszem można jako plastiku w bajce o lalce Barbie. Trudno jednak się spierać o wartość takiej kompozycji. Efekt finalny sprowadza się do zmieszania mnóstwa składników, olejków i innych ingrediencji w nadziei otrzymania cudu. Nie wyszło. Początek okropny, środek okropny, baza jako tako się broni i wyprowadza zapach na lepsze tory.
Widmo wycofania i niedostępność to pewnie rzeczy, które zaważyły na popularności tej kompozycji. Początek bardzo kremowy, mdły. Wyraźnie podbity morelą i brzoskwinią. Całkowicie zabrakło zieloności, którą kocham w figowcach. Ba! Zabrakło samej figi. Index Fig Apricot zawiera co najwyżej jakieś pleśniejące resztki mojej umiłowanej rośliny. Dodatkowo po kilku sekundach zaczyna się robić kwiatowy. Tylko tego brakowało w beznadziejnym towarzystwie.
Tej kompozycji nic nie uratuje. Nawet baza, która robi się bardzo delikatnie zielona i jest czystsza od innych kawałków. Index Fig Apricot to pomyłka. Użycie nuty liści figowych bez jakiegokolwiek pomysłu. Zapach jest przykrym doświadczeniem. Przywykłem do innego obrazu figi. Tutaj obrazu nie ma, bo nie ma figi. Jest jedynie słodko-owocowe przeziębienie z dodatkiem kwiatów. A baza ledwie przeciętna. Koszmar!
Nuty: morela, brzoskwinia, liczi, liście figi, róża bułgarska, mniszek lekarski, zielona herbata, piżmo, nuty morskie i kwiatowe
Rok powstania: 1997
Twórca: nieznany