Trzecie dziecko Micallef- Morze Białe- północne okno na świat dla ruskiej zgnilizny. White Sea jest zdecydowanie najsłabszym ogniwem z czwórki, choć nie powinniśmy zapominać, że czerpie z regionów, które są zimy, świeże, jasne, pokryte śniegiem i lodem przez znaczną cześć roku. Jednak można było ugryźć tę interpretację w inny sposób, skupić się na lesie, tajdze, żywicach sosnowych.

Twórca poszedł drogą klasycznej świeżości. W efekcie mamy mnóstwo cytrusów na początku, w dodatku prostych, linearnych, bez większych zmian. Później dokładają się do tego strzępki zielonych roślinek. Szkoda, że to ich wersja karłowata, taka rodem zza koła podbiegunowego. White Sea jest zapachem mało intensywnym i nawet kreacja dalszych nut zachodzi bez wielkiej głębi.
Po zielono-cytrusowym środku przychodzi czas gry krystalicznego, znowu chemicznego piżma. Baza tych perfum jest traumatyczna, nawet jeśli porównamy do massmarketowych nowości. Zamknięty, sypki irys potęguje wrażenie tandety. Nie jest to zapach ciekawy z żadnej strony. Biel uchwycona w bardzo prymitywnej formie. Z trudem przychodzi samo ubranie White Sea w słowa.
Nuty: cytryna, bergamotka, lawenda, paczula, piżmo, irys, mirra, ambra, nuty kwiatowe
Rok powstania: 2007
Twórca: Geoffrey Nejman