10 lipca 2009

Annick Goutal, Encens Flamboyant

Przez kilkanaście tygodni próbka tej goutalowskiej kompozycji zalegała w moim pudle. Encens Flamboyant nie został mile przyjęty na światowych salonach. Zarzucano mu odejście od idei kadzidła jako zapachu wzniosłego i trudnego. Na mnie zrobił olbrzymie wrażenie- pozytywne wrażenie, bo ileż można patrzeć na niemiłą dla nosa surowiznę, kadzidła gołe i pełne ostrości. Co prawda teraz modnie być “kadzidłowcem” z Incense i Bois d`Encens na piersi, ale mnie to nuży. Olibanum to nuta trudna, w szczególności surowa i doprawiona ostrościami.

Isabelle Doyen i Camille Goutal zaproponowały coś innego- coś o co miałem się już okazję otrzeć w Ouarzazate. Odebrały trochę z żywiczności i mocy wznoszącej a dodały ciepły wiatr wiejący znad ogniska. I właśnie to niezmierzone ciepło jest cechą, która pozwala doświadczyć wielu innych przeżyć na różnych płaszczyznach. Oczywiście jeśli ktoś szukał kadzidła kościelnego, kojących akordów wijących się po sklepieniu podczas nabożeństwa, poczuje się zawiedziony, bo nie to jest wizją twórczyń.

Wyraźnie wyczuwalny akord ziołowy sprawia, że zapach nie jest martwym, kamiennym kolosem, którego majestat nas powala. W tym momencie jestem w stanie postawić niemal wszystko, że za prawdziwym “ja” Encens Flamboyant stoi gałka muszkatołowa- składnik, który tworzył też Ouarzazate. Bardzo podobne to są kadzidła, wydające jednakowe tchnienia. Z tą jednak różnicą, że kadzidło Goutal wzbija w powietrze żar, obłoki ciepła i dyskretnego światła z lekkim tylko dymem. Podano i kardamon, który ostatecznie kreśli obszar w jakim rozwija się ta kompozycja.

W składzie widnieje dość zagadkowe drzewo mastyksowe zwane również lentiskiem. Żywica tego drzewa- mastyks jest o wiele cenniejszą żywicą od labdanum czy olibanum. Choć nie każde drzewo daje tę samą żywicę i, wobec tego, za najlepszy uważany jest mastyks z drzew rosnących na Chios. Roztaczając szersze wizje można moc tych drzew uwarunkować piciem ludzkiej krwi jak czerwone maki na Monte Cassino… i sama żywica bywa nazywana “Łzami Chios”

Nuty: czarny pieprz, czerwony pieprz, kardamon, gałka muszkatołowa, żywica olibanum, żywica mastyks, balsam jodłowy
Rok powstania: 2008
Twórca: Isabelle Doyen, Camille Goutal

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
12 lat temu

Dla mnie najpiękniejszy zapach na świecie

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

Właśnie dziś go nabyłem:) Był dla mnie prawdziwym zaskoczeniem. Ma w sobie coś mistycznego i głębokiego. Polecam indywidualistom, bardziej konserwatywnym osobom być może nie do końca spodoba się jego "inny" charakter.