Wyspa pełna jaskółek wijących gniazda na zgliszczach prekolumbijskich cywilizacji. Pachnieć to powinno inaczej, ale wariacja Marie Duchene jest naprawdę dobra (kiedy nie jest zła). Mleczne ciepło, które znamy z rdzenia sandałowca, i tutaj znalazło swoje miejsce. To ta ciepła słodycz, w które obtoczył się Pasztun w Black Afgano. A przede wszystkim- to zapowiedź świetnej kompozycji, która została ułożona na zimnym kamieniu w ciepły dzień. W sumie trudno nie zgodzić się, że tak może pachnieć Cozumel– meksykańska wyspa, pełna resztek upadłych cywilizacji.
Rzecz z tym zapachem była niesłychana. Przypominał coś co spoczywa na dnie mojej pamięci, leży w odmętach zapachów i aromatów, niemal niezdolne do powstania i wyważenie drzwi świadomości. W końcu Cozumel się przebił i prażony kokos w dymie palonej marihuany rzekł skąd się znamy. Definicja mleczności w perfumach bardzo często rozbija się o zapachy figowe. Mleczny był Premier Figuiera, mleczny był Philosykos. Tutaj ta kremowa część powstaje przez substytucję owoców i liści ciepłym narkotycznym dymem- słodką, czasami obrzydliwą nutą sflaczałej ludzkiej fizjologii. Momentami chciałbym pójść śladami Fausta i doprowadzić Boga do klęski, bo Cozumel potrafi, Cozumel może, Cozumel nie chce.
Tonie w blasku kremu, tonie w tonach drzewnej słodyczy, umiera raz po raz dusząc się w okadzonych płucach. To nie są alkowy Kleopatry pachnące Antoniuszem, to nrd-owski dworzec Zoo, gdzie tanie odpowiedniki sandału stanowiły namiastkę świata luksusu, gdzie ciepła woń przeszywała zapachy kulinarne, fizjologiczne, zimne, metalowe. Słowem- wszystkie po trochu. Cozumel to uchwycenie wyspy, gdzie mieszkali Majowie, krainy miodem i mlekiem płynącej. Krainy, gdzie wzdłuż rzek miodu, mleka i czekolady ustawiono wszystkich głodnych ludzi zamkniętych w stalowych klatkach. Gdzie instynkt zwycięża rozum, gdzie czuć pot, gdzie człowiek starzeje się już siódmy raz i siódmy raz umiera… Ale to dobrze, nawet koty mają dziewięć żyć.
Cozumel potrafi zachwycić, potrafi też rzygnąć prosto w twarz. Ciepły, mleczny, dymny, nawet waniliowy…
Nuty: narcyz, tytoń, konopie, drzewo sandałowe, drzewo cedrowe, bazylia, bergamota, olibanum, ambra, bób tonka
Ocena ogólna: tak między 1-9
Rok powstania: 2009
Twórca: Marie Duchene