Jest mi
niezmiernie miło, że jako pierwszy w Polsce i jeden z pierwszych na świecie mam możliwość poznać i specjalnie dla czytelników Nie Muzycznej Pięciolinii podzielić się wrażeniami na temat zapachów nowej marki Pierre’a Guillaume- Huitième Art Parfums. W sumie linia przedstawia się jako kontynuatorka Parfumerie Generale z charakterystyczną manierą Francuza.
Wreszcie zainwestowali w porządnie zrobione próbki utrzymane w konwencji bieli i czerni. Zresztą zobaczcie sami. Jak się widzi takie cudeńka to aż ochota na testy nachodzi, które w moim przypadku zacząłem od zapachu Aube Pashmina. Na fali zafascynowania Quel Amour wziąłem zapach operujący na nutach drzewnych i czarnej porzeczce oraz liściach
pomidora, który był zainspirowany „wschodem słońca w pokrytym rosą ogrodzie”. Co ciekawe słowo „aube” oznacza świt, ale już „pashmina” to rodzaj kaszmirowej wełny.
Zapach jest ciekawy, choć klasycznie ładny a to może zniechęcić sporo osób. Zaczyna się kopem z pomidorowych liści i muszę powiedzieć, że jest to efekt bardzo realistyczny. Łączy klasyczną nutę zieloną z suchą ostrością pomidorów oraz ziół. Może to moje zboczenie, ale zawsze kiedy kupuje pomidory i odrywam szypułkę to wącham to miejsce. Tak właśnie pachnie Aube Pashmina!, przynajmniej na ścisłym początku. Zresztą akord organicznej zieleni został pędzlem Guillaume’a pociągnięty dalej, w kierunku głównej nuty tej kompozycji- czarnej porzeczki. Nie podoba mi się natomiast
słodki element, który zastałem na początku. Nawet nie tyle „nie podoba”, co razi wtórnością, bo identycznie układały się te cukierki w Jardins de Kerylos i Gardenia Grand Soir. Może to jakiś drzewny syntetyk, których Pierre tak lubi używać? Tak czy inaczej, efekt daleki jest od ideału. Rola porzeczki za to odegrana jest idealnie. Trudno tu cokolwiek pisać, bo chyba każdy wie jak pachnie ten składnik, co nie? Na szczęście Aube Pashmina najbardziej zwyżkuje w bazie. Mimo że czuję jakieś zakurzone i lekko pyliste akordy drzewne to całość ma miękki, bardzo powłóczysty, niemal lejący się charakter. To właśnie ta baza sprawia, że mam ochotę niemal wejść w nadgarstek i to ona spowodowała, że pierwszą kompozycję Huitième Art Parfums jaką mam okazję poznać uznam za dobrą.
Nuty: bazylia, rozmaryn, liście pomidora, geranium, czarna porzeczka, drewno satynowe
Rok powstania: 2010
Twórca: Pierre Guillaume (ale z tego co słyszałem nie tylko)
Cena, dostępność, linia: cena póki co nieznana; zapach będzie dostępny w perfumerii Quality w październiku 2010
Fot. nr 1 i 2 z zasobów autora
Fot. nr 3 z darynatury.pl



