Montale zaprezentowało w tym roku trzy nowości. Pierwszą był fenomenalny kadzidlak- Full Incense, o którym już pisałem. Dziś krótko o dwóch pozostałych: Aoud Musk i Roses Elixir.
Przypomina trochę Miss Dior Cherie. Totalnie mainstreamowy. Ładny. Rozpoczyna się nutą musu truskawkowo-poziomkowego. Troszkę kwaśny, ale nie za bardzo. W końcu owocowe brzmienie zostało podkręcone wyraźnymi cytrusami. Roses Elixir może sprawiać wrażenie troszeczkę niedopracowanego, bo obok tych czerwonych nuty czuć też chaotyczną wanilię, która zmiękcza kompozycję i trwa od początku do najgłębszej bazy. Rola róży będącej tytułowym składnikiem została ograniczona przez inne rodzaje kwiecia. Według mnie dominujący w tym aspekcie jest jaśmin a nie róża, ale może to wynik kaprysu mojej skóry i nosa. Wypada jeszcze wspomnieć, że sam zapach jest mało słodki. Zarówno owoce, kwiaty jak i sama wanilia stoją po kwaśnej i raczej wytrawnej stronie… szczególnie jeśli porównujemy do ulepów, które uwijają się w podobnych klimatach.
Nuty: róża, truskawki, cytrusy, jaśmin, kwiat pomarańczy, ambra, piżmo, wanilia
Rok powstania: 2010
Twórca: Pierre Montale
Cena, dostępność, linia: zapach niedostępny w Polsce; za 50 mL wody perfumowanej zapłacimy na luckyscent.com 90 $
To zapach bez żadnej historii. Marny, nijaki, rozwrzeszczany, bez pomysłu. Oczywiście wersja traumatyczna oudu tutaj występuje, znana zresztą z innych zapachów Montale. Trochę przybrudzona piżmem i gnijącym wetiwerem. Nie ciekawego.
Nuty: heban, oud, wetiwer, ambra, szafran, piżmo
Rok powstania: 2010
Twórca: Pierre Montale
Cena, dostępność, linia: zapach niedostępny w Polsce; za 50 mL wody perfumowanej zapłacimy na luckyscent.com 120 $
Fot. nr 1 i 3 z luckyscent.com
Fot. nr 2 z parnasse.com