Przypadek, dopust boży, drżąca ręka perfumiarza, pomylone etykiety na butelkach… Czegokolwiek by nie powiedzieć o pracy Jacques Guerlain’a, to jedno jest pewne: stworzył perfumy, które przetrwały srogie dziesięciolecia wśród największych bestsellerów. I bez względu, czy podobają się komuś, czy uważa je za zapach zupełnie oderwany od rzeczywistości, szacunek powinien Shalimar budzić w każdym.
To w końcu dzieło sztuki zainspirowane tą samą historią, która spowodowała powstanie Taj Mahal.
„Szach Jahangir miał piękną żonę. Miłował ją nad życie, a ona kochała jego – jego, i swe zjawiskowe ogrody, zwane Szalimar. Lecz każde piękno jest kruche, a im jaśniejsze źródło światła, tym głębszy towarzyszy mu cień. Mumtaz Mahal zmarła, nim szach nasycił się jej urodą, choć zdążyła przecież już wydać na świat czternaścioro jego dzieci. Odtąd, osamotniony, posiwiały w przeciągu zaledwie jednej nocy, poświęcił się wznoszeniu grobowca, by bogowie i cały świat zapamiętali bezmiar jego uczucia.” Czytaj dalej…
Fot. Ogrody Szalimar. |
Fot. Jacques Guerlain. |
Oprócz niesamowitej oprawy historii, flakonu, kampanii rekolamowych, Shalimar ma też niezaprzeczalne walory zapachowe. I tylko głupiec potrafiłby napisać, że największe z dzieł guerlainowskiej familii jest zbytkiem. Jeśli weźmiemy pod uwagę czas, w którym Jacques zawiesił swoje nozdrza nad kolbami z przesyconym wanilią roztworem, to dojdziemy do wniosku, że posiadł wielki talent. Rówieśnik Chanel No. 5 zaskakuje grą cytrusów. Swój kwaśny i drzewny zarazem początek uczynił mistrzostwem w klasie akordów lekkich. To nie chaotyczna kontaminacja, ale przemyślane połączenia. Otarte o perfekcję.
Nie wiem, jak do tego ma się plotka o tym, że przez przypadek autorowi dodało się za dużo absolutu wanilii. Czy to kolejny wymysł marketingowców chcących dodać ciekawej myśli tym perfumum, czy mająca miejsce sytuacja? Pewnie nie dowiemy się tego nigdy, choć Shalimar waniliowy jest też. Ale nie „przede wszystkim”.
Katatoniczna wizja zaczyna się później, kiedy pierwsze frakcje odparują ze skóry noszącego. Ciężkie i trochę przytłaczające nuty drew i żywic kreują klatkę o wielkiej urodzie, z której uwolnić się próbuje nuta silnie animalna. Shalimar tworzy aurę retro, ciężką, nawet ciut szyprową. Wanilia staje się dodatkiem. Zmiękczeniem zawiesistych szpikulców.
Według mnie najbardziej niesamowitą częścią Shalimar są fizjologiczne nuty piżma i cywetu rzucone w objęcie lepkich balsamów i olejków drzewnych. Balsamu peru, opoponaksu, sandału. Nadaje to wielkiej zmysłowości i pobudza wyobraźnię. Połączenia synaptyczne wręcz pękają od nadmiaru informacji.
I na sam koniec trzeba powiedzieć, że na równi z wanilią liczy się tu kadzidło. Nie kościelna, ale dymna nuta, którą daje perfumiarstwu drzewo styraku jest zwieńczeniem perwersyjnej gry, w której wplątane są kolejne pokolenia ludzi, niezależnie od swojej płci, na całym świecie.
„Dzieło perfumiarza, celebrujące życie tętniące w ogrodach Szalimaru, dotrzymało pola architektonicznej oprawie śmierci. Piękną żonę Jahangira poniesiono w nieśmiertelność dwukrotnie.” Trudno się z tymi słowami nie zgodzić.
O wersji waniliowej, Shalimar Ode a la Vanille czytaj tutaj (KLIK)
O wersji lżejszej, irysowej, Shalimar Parfum Initial czytaj tutaj (KLIK)
Nuty: cytryna, mandarynka, bergamotka, drewno cedrowe, irys, róża, jaśmin, paczula, wetiwer, opoponaks, benzoin, wanilia, cywet, piżmo, drewno sandałowe
Rok powstania: 1925
Twórca: Jacques Guerlain
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w wielu pojemnościach z bogatą linią produktów uzupełniających
Fot. nr 1 z nationalgeographic.com
Fot. nr 2 z guerlain.com
Fot. nr 3 z tour-travel-pakistan.blogspot.com
Fot. nr 4 z teva.fr
Fot. nr 5 z vintageadbrowser.com
Cytaty z femia.pl (autor: Agnieszka Skórska Jarmusz)