26 lipca 2011

Masaki Matsushima Mintea — zielone zaklęcia

Bardzo łatwo jest pozbawić zapach możliwości przekazywania obrazów. Wizja przy wąchaniu perfum to coś niepojęcie wrażliwego, jak chodzący po linie akrobata, albo wręcz domek z kart. Ile to razy spod bogatych nut głowy wychodziły koszmarne karykatury wybitnie chemicznych piżm, czy… Czytaj dalej… syntetycznych ambr. I praktycznie każdy zapach może być w ten sposób zepsuty. Czy to orientalny, czy kwiatowy, czy szyprowy, czy cytrusowy… Nie piszę o tym bez powodu. Dziś miałem okazję utwierdzić się w przekonaniu, że istnieje wyjątek, który potwierdza tę regułę. Mowa o połączeniu zielonej herbaty i mięty. Zarówno w segmencie niszowym (np. Menthe Fraiche Heeley’a), jak i selektywnym (genialna Herba Fresca, legendarna Green Tea) jest to mariaż niesamowicie zgrany i ekspresyjny. Od dzisiaj również Mintea , którą w ostatnim czasie zlewam nadgarstki, szyję, ręce, tors…, jest kwalifikowana do tego grona. A że zużyłem właśnie w tym momencie ostatnią kroplę, to przelewam myśli na karty bloga.

Ostra, nasycona kwasem cytryna rozpoczyna akcję. Nie obfituje w cukier, nie przypomina też słońca. To bardziej niedojrzała zieleń, której seledynowe odcienie dopiero meandrują w kierunku żółtej faktury. Za taki stan rzeczy odpowiada w dużej mierze pominięcie innych cytrusów w składzie. Brak frywolnej pomarańczy, czy anemicznej bergamotki sprawia, że Mintea posiadła charakterystyczną nutę głowy: kwaśną i krystaliczną bez mała.

Czytają oficjalne akordy trudno mi uwierzyć, że zielona herbata i mięta to składowe najlżejszych części. Oczywiście niełatwo kwestionować ich (definicyjną przecież) lekkość, lecz zauważyłem, że pojawiają się one z minimalnym opóźnieniem w stosunku do cytryny. A na skórze trwają znowu bardzo, bardzo długo.

Królowej Śniegu nie widziałem, ale muszę powiedzieć, że nie podoba mi się podłoże tych perfum. Mintea za bardzo wchodzi w śnieżno-bawełniane doły. Białe kwiaty chyba niezbyt dobrze służą herbacie i mięcie, bo kompozycja traci na tym trochę ze swojego uroku. To jednak mój czysto subiektywny pogląd i pewnie znajdą się osoby, na których skórze etap ten w ogóle nie ma miejsca. Na mojej ma, więc piszę. Prawda jest jednak taka, że Mintea nawet w bazie błyska zielonymi zaklęciami. Aż trudno uwierzyć, że odpowiadają za to tylko dwie ingrediencje o tej barwie. Cicho, spod nosa, lecz wciąż wyraźnie. Mięta i herbata cały czas niosą czysty, niesamowicie świeży ładunek. I oto przecież chodzi.

Jeśli miałbym krótko porównać zapach Guerlain Herba Fresca z propozycją Masakiego Matsushimy… Hmm… Mintea nie obfituje w mokre chaszcze i jest zdecydowanie bardziej uniwersalna, nie dusi w zimniejszy dzień. Gdybym stanął przed dwoma butelkami – biorę obie.

Nuty: zielona herbata, mięta, cytryna, konwalia, róża, piżmo
Rok powstania: 2006
Twórca: Panouge
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana o pojemności 20 i 40 mL; wyłącznie w sieci Sephora
Trwałość: jak na świeże perfumy – bardzo dobra; około 5-6 godzin

Fot. nr 1 z concrete-love.deviantart.com
Fot. nr 3 z meninaprons.net

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
13 lat temu

To mój ulubiony letni zapach.

RóżWKamieniu
13 lat temu

Dzięki za wspaniały opis.
Zgadzam się z każdym Twoim słowem, ale mam to szczęście, że Mintea na mojej skórze jest naturalna w 100 procentach. Z tego powodu uważam ją za jedne z moich najlepszych perfum, najbardziej moich. Odkryłam ją w sumie przypadkiem dostając od koleżanki laną próbkę. To było ze dwa lata temu i od tego czasu bardzo często po nią sięgam. Nawet zimą.
Pozdrawiam gorąco.

Anonimowy
Anonimowy
13 lat temu

PACHNIEC JAK GUMA ORBIT??? bLEE

Marcin Budzyk
13 lat temu

* Anonimowy 1. Wierzę, że Mintea może być ulubionym zapachem na lato. Potrafi zachwycić, a to jest najważniejsze.

* Różu. Zazdroszczę skóry. Moja potrafi czasem wyciągnąć na wierzch dużo niefajnych rzeczy.
A co do zimy, to nie omieszkam przetestować. 🙂

* Eee. Nie… Mintea zupełnie nie pachnie jak gumy Orbit. Jest taka, jak opisałem powyżej. 🙂

Choć pomysł z gumami Orbit nie jest taki całkiem zły. :PPP