Na zakończonych właśnie targach Pitti we włoskiej Florencji miała miejsce premiera trzech nowych zapachów Diptyque. W ciągu ostatniej dekady wszystkie kompozycje dla tej marki wykonało troje wybitnych perfumiarzy: Olivier Pescheux, Fabrice Pellegrin oraz Olivia Giacobetti. Z okazji 50-lecia brandu wszyscy dostali wolną rękę w tworzeniu perfum, jakie tylko przyjdą im do głowy. Dziś o pierwszym zapachu z tej limitowanej linii o nazwie Les Invites du 34 (34 to numer ich pierwszego…
Dewizą, która przyświecała twórcy była myśl: „Im zapach prostszy, tym bardziej elegancki i wymowny”. Nie wiem, czy to prawda, ale na pewno Eau Mage nie można zarzucić braku walorów krasomówczych. Jest dziwna, i to od samego początku. Mówi obcym językiem, którego dźwięk dla ucha wydaje się dźwiękiem kropel deszczu, czarami niemalże. Połączenia składników są tu zdumiewające, a samo wąchanie tych perfum to jak zagłębiania się w stare, pokryte kurzem księgi z wiedzą, która nie jest dla nas przeznaczona. O pierwszych nutach napiszę więc tak: przypominają płatek róży owinięty lnianym całunem. Róży jest tu mało, bardzo mało, ale tło kompozycji ma tak dostosowany kontrast, że nawet ta ilość wystarcza do kreacji wrażeń. A len? Tutaj chyba to skojarzenie wyrosło na podłożu pylistej nuty drewna kaszmirowego i ambroxanu. Doprawdy frapujące rzeczy się dzieją.
Później Eau Mage wchodzi w wytrawne i gorzkie obszary. Cichy różany szept jeszcze dochodzi z oddali, ale zapach nabiera zdecydowanie drzewnej maniery. Nie mam go nawet do czego porównać, ponieważ nic w tym stylu wcześniej nie wąchałem. To tak jakbyście wymieszali pieprz, kmin i drewno, i rozcieńczyli słoneczną ambrą i piżmem. Bo trzeba jeszcze powiedzieć, że perfumy nie są zapachową halabardą. Na skórze nie krzyczą i nie kłują. Leżą przy ciele i trudno je wyczuć, choć ich trwałości nie mogę nic zarzucić. Woda Czarodzieja raz znika, później znowu smaga nos… a to dymem, a to paczulą. Zawsze jednak z niesamowitym wyczuciem i szeptem. Wszystko pozostaje nadzwyczaj wyraźne, ale bez bezsensownej ofensywy.
Podobno Eau Mage miało powstać dla uczczenia kontrastu bieli i czerni – oficjalnych barw Diptyque. Trudno mi się do tego odnieść, ponieważ różany start faktycznie może wywoływać takie wrażenia. Z czasem Czarodziejska Woda zaczyna jednak tracić wyraźność, a składniki zaczynają się łączyć, stapiać ze sobą nawzajem. I to jest niewątpliwa zaleta.
Nuty: mandarynka, bergamotka, róża (tlenek różany), kumin, drewno kaszmirowe, kwiat pomarańczy, czarny pieprz, ambroxan, paczula, labdanum
Rok powstania: 2011
Twórca: Fabrice Pellegrin
Cena, dostępność, linia: za 50 mL tych perfum zapłacimy 365 w perfumerii GaliLu Olfactory
Trwałość: dobra, około 6 godzin
Fot. nr 1 z sharenator.com
Fot. nr 2 z galilu.pl
Fot. nr 3 z ipadwallpaper.eu