Perfumy marki Thierry Mugler znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl
Wykorzystanie wizerunku niepełnosprawnego atlety – Oskara Pistoriusa – i magiczna składowe nazwy – Pure – napawała mnie nadzieją na kolejny świetny zapach ze stajni Muglera. Po pewnymi względami Pure Shot jest świetny. Na przykład „świetnie” odwzorowuje zapach kompozytów polimerowo-metalicznych do produkcji protez. Przepraszam, ale to jedyne skojarzenia, jakie te perfumy nasunęły ze znanym sportowcem.
Pod względem rzemiosła, Pure Shot jest słaby. Bardzo chemiczny. Mainstreamowo męski. Nijako zielony. Miętę połączono tu z ostrą, syntetyczną nutą przypraw. To coś udaje pieprz, kardamon i jałowiec. Efekt jest opłakany i żywcem nawiązuje do klasy „sport”. Nawet w najgorszym koszmarze nie przyszło mi do głowy, żeby Muglera włączyć do rankingu zapachów sportowych. A byłoby to słuszne posunięcie. Na tle takiej konkurencji jest to zapach wyróżniający się. Powiedzmy, że nawet w pierwszej trójce mógłby być.
Lekko, łatwo i masowo. I stereotypowo męsko też. Zupełnie nie „amenowo” i nie muglerowo. Szkoda!
Nuty: mięta, paczula, drewno sekwoi, jałowiec, biały pieprz, kardamon
Rok powstania: 2012
Twórca: Jacques Huclier
Cena, dostępność, linia: jeszcze niedostępny w Polsce; woda toaletowa o pojemnści 100 mL
Trwałość: o dziwo na mnie bardzo dobra; 8-9 godzin