8 sierpnia 2013

Perfumy Santi Burgas, część I

Santi Burgas to marka katalońska. Trochę dziwna, ale interesująca. Dba o nią Santiago Burgas Bou. Wykażę się teraz ignorancją, ale wcześniej o nim nie słyszałem. No, ale to nieważne. Istotny jest fakt, że w tym roku Santiago wylansował kolekcję siedmiu zapachów – Loant Collection. Na razie przetestowałem trzy i poczułem nieodpartą chęć pisania. Autor miał dobry pomysł na to wszystko i braku kreatywności nie można mu zarzucić.

Lobitt

Mandrynkowy, orzeźwiający, cudowny. Można się pryskać i pryskać i nigdy nie mieć dość. Zapach równa do mojego geniusza tej grupy – L’Artisan Mandarine. Jest prosty, ale nie prostacki. Oprócz mocnych, ale delikatnych tonów cytrusowych sporo odnalazłem też pierwotnej zieleni, młodych liści, świeżych gałązek. Wadą jest słaba trwałość, ale to domena wszystkich ambitnych cytrusowców.

Nuty:  mandarynka, bergamotka, cytryna, pomarańcza, neroli

Lotree

Lotree to drewniana propozycja marki Santi Burgas. Dla mnie to zapach zdecydowanie męski, kojarzący się nieco z Tamboti Wood i pianką do golenia, przynajmniej z początku. Później się nieco wysładza i zyskuje ciepłą, drzewną aurę. Doceniam ten zapach, ale jednak nie jest w moim stylu.

Nuty: drewno cedrowe, drewno sandałowe, mech dębowy, bambus, arabskie drewno (oud?, kadzidło?)

Lorose

Niby klasyczna róża, ale ma w sobie coś pierwotnego i dzikiego. Przypomina jednocześnie metaliczną krew i czerwoną pomadkę, do której ktoś włożył zgaszoną zapałkę. Akcent na „zgaszoną” jest istotny, bo nie mogę się opędzić od nieco dymnych skojarzeń wobec Lorose. To pewnie przez deklarowaną nutę geranium.

Nuty: róża, geranium, paczula

Uwaga końcowa. 

Trzy pierwsze zapachy są naprawę dobre, bardzo dobre. Nie są zbyt zmienne na skórze, ale to ich siła. Po co zmieniać coś, co się podoba samo w sobie i w czym tkwi boża iskra.

Polecam testy każdego z tych trzech zapachów, bo naprawdę warto. Marka nie jest dostępna w Polsce, ale sądzę, że w tym lub przyszłym roku do nas zawita (oczywiście, jeśli formalności nie wezmą góry lub np. Santiago nie uzna, że zostaje w Katalonii). Zapachowo to pierwsza, niszowa liga.

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
12 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
JAROSLAV
11 lat temu

Zdecydowanie zapachy warte są zakupu flakonów:)
LOROSE, LOVANN i LOVANN to moi faworyci:)

JAROSLAV
11 lat temu

i LOANT 🙂

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

te obrazki pierwwsza klas

RóżWKamieniu
11 lat temu

Tylko czekać kiedy się pojawią w Polsce. Wyglądają bombowo i z chęcią bym je poznała

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

Dla mnie za bardzo popowo to wszystko wygląda, ale, jeśli zapachy są udane, to to bez znaczenia.

Ula
11 lat temu
Marcin Budzyk
11 lat temu

Tych akurat nie testowałem, ale wszystko przede mną. 🙂 Dziękuję raz jeszcze.

Marcin Budzyk
11 lat temu

Fakt, dobrze ktoś pomyślał.

Marcin Budzyk
11 lat temu

Może się uda, że będą.

Marcin Budzyk
11 lat temu

No właśnie, najważniejszy jest zapach. 🙂

Marcin Budzyk
11 lat temu

Dziękuję za linka. Może komuś się przyda. Z tego, co wiem to e-shop hiszpański też wysyła bez problemu, a koszt chyba ten sam.

Poisonka
Poisonka
6 lat temu

Witam.Czy ktos testował LOANT?