Elizabeth Arden 5th Avenue After Five |
Ubiegły rok zakończyłem recenzją perfum Elizabeth Arden 5th Avenue, więc dzisiaj pora na jednego z bardziej znanych flankerów tego zapachu, czyli After Five
Obecnie na rynku możemy spotkać w zasadzie pozostałości tej wersji, ponieważ ustąpiła ona miejsca innym wariacjom. Na kanwie wielu pozytywnych opinii zdecydowałem się jednak ją przetestować, zwłaszcza, że jeszcze jest dostępna w perfumeriach.
After Five to tak naprawdę kompozycja, która chyba nie ma nic wspólnego z klasykiem. Jest na pewno współcześnie plastikowa i w pewien sposób niemrawa z tego powodu. Mocno wyczuwalna nuta cytrusów na początku jest przy tym chyba najbardziej charakterystycznym punktem w całym życiu After Five, ponieważ później perfumy te można opisać, jako totalną degrengoladę.
I nawet nie chodzi o to, że są jakieś tragiczne, a bardziej o to, że są miksem wszystkiego. Mamy tu tony kwiatowe, pudrowe, czyste i nawet cień słodyczy (niestety, kiepskiej jakości). Deklarowana w spisie nut brzoza była składnikiem, który zaintrygował mnie w najwyższym stopniu, lecz w życiu bym na to nie wpadł, że występuje tutaj. Być może po prostu ktoś nie doprecyzował, że chodzi o brzozowe liście, które zostały podane w formie absolutnie syntetycznej – trochę mlecznej, a trochę mdłej – takiej, jak np. w męskim Mexxie Ice Touch (dawna wersja).
W bazie kompozycja robi się mdła, zleżała i słaba po prostu. Mnóstwo chemii i taniości.
Opinia końcowa o Elizabeth Arden 5th Avenue After Five
Po pierwsze, nie widzę tu żadnych nawiązań do pierwowzoru, a po drugie, to zapach bez historii i bez wyrazu.
Najważniejsze cechy:
- – brak nawiązań do klasyka
- – chemiczne, mdłe, mleczno-pudrowe wykończenie
- + mocny akord bergamotki na początku
Nuty:
brzoza, kolendra, kapryfolium, drewno sandałowe, bergamota, szafran, bób tonka, akord piżmowy, śliwka
Rok premiery:
2005
Twórca:
Olivier Gillotin
Cena, dostępność, linia:
produkt wycofany z produkcji
Trwałość:
niska, około 3-4 godzin