Rzadko piszę o perfumach marki Mercedes, ponieważ zlewają się dla mnie w jedną, nudną maź. Oczywiście, czasami znajduję perełki w stylu Select, lecz traktuję je w kategorii wyjątków potwierdzających regułę.
Perfumy Mercedes-Benz The Move anonsowane są jednak jako flagowa premiera marki na rok 2019, więc poświęciłem czas na bardziej rzetelne testy.
Niestety, kompozycja jest dramatycznie słaba. Według trójpodziału męskich perfum przypada jej grupa „zasłodzony ulepek”. Tony syntetycznej tonki z dodatkiem plastikowych tonów owocowych i a’la morskich sprawiają, że zapach pachnie jak kolejny klon klonów. Dramat!
Nie dostrzegam w The Move niczego, co miałoby stanowić o wyjątkowości i ważności tej premiery. Wręcz przeciwnie, jego rozwój w czasie jest schematyczny i wtórny. Początek to mocna i syntetyczna słodycz tonki. Później pojawia się cień owocowego plastiku (to pewnie ten kwiat jabłoni). Baza wchodzi w obszary zakurzone i chemicznie drzewne. Na ostatnim etapie słodycz nieco się wycofuje, ale jej kosztem wychodzą drzewne (syntetyczne, rzecz jasna) utrwalacze.
Opinia końcowa o perfumach Mercedes-Benz The Move
Nuda, wtórność i taniość. Slogan reklamowy „zapach dla młodego indywidualisty” brzmi jak ponury żart. To powielanie schematów i sztampowość w najtańszym wydaniu, ponieważ tak mogłyby pachnieć perfumy za 20 złotych.