
Trzy miesiące temu odbyła się światowa premiera nowych perfum duetu Viktor&Rolf (licencję na ich zapachy posiada koncern L’oreal).
Flowerbomb Midnight anonsowane są oficjalnie jako „trwałe”, „intymne”, „zmysłowe”. Nutą główną uczyniono kwitnące nocą jaśminy, tak żeby jeszcze bardziej podkreślić związki z nazwą.
Efekt jest idealnie średni. Po pierwszym teście moje skojarzenia powędrowały w stronę klasycznych Flowerbomb EdP, które noszone są cały dzień na ciele. I o północy mogą pachnieć tak jak od początku pachnie Flowerbomb Midnight. Oczywiście, nie jest to efekt identyczny. Chodzi jednak o to, że nowa wersja jest bardziej stonowana, bezpieczna, mniej słodka. Na jej tle to klasyk prezentuje się jako drapieżny aromat nocy.

Viktor&Rolf tym razem podstawiają pod nos kompozycję kwiatowo-owocową pozbawioną werwy. Dla fanów pierwowzoru może to być szok – zwłaszcza, jeśli oczekiwali wariacji o większej mocy.
Kosztem potężnego akordu kwiatowo-słodkiego wzmocniono jednak niuanse drzewno-zakurzone. W bazie Flowerbomb Midnight traci z tego powodu naprawdę dużo ze swoich, nie największych i tak, walorów.
Co do samego jaśminu, to w ciemno nie nazwałbym tych perfum jaśminowymi. To pewnie przez to, że owocowa słodyczy przykrywa na początku kwiaty, a później to samo czynią drzewno-piżmowe utrwalacze w bazie.
Opinia końcowa o Viktor&Rolf Flowerbomb Midnight
Dla mnie to perfumy bez pazura i bez geniuszu, który objawił się w pierwszej odsłonie Kwiatowej Bomby. Tutaj wszystko jest wygładzone i zrobione tak, żeby czasem nie wywołać kontrowersji. Po Flowerbomb Nectar, to już kolejna kompozycja, która staje w moim rankingu znacznie poniżej klasyka.
Podkreślam jednak, że to nie są też perfumy jakieś katastrofalnie złe. Nie mamy tu do czynienia z totalną taniością, syntetycznością czy uproszczoną do maksimum konstrukcją. Moje osobiste rozczarowanie jest duże tylko w powodu wysokiego poziomu wersji pierwotnej.

Kampania perfum Viktor&Rolf Flowerbomb Midnight




