Bardzo długo chodziłem obok tych perfum. Testowałem raz, drugi, trzeci… i chyba w sumie z pięć dni z nimi spędziłem.
Liu Jo Milano to odważna kompozycja jak na zapach pomiędzy półką średnią a luksusową. Myślę, że pod tym względem równa do Liu Jo Gold, gdzie mieliśmy oud z gruszką i różą – w tym segmencie rynku jest to istne szaleństwo. I Liu Jo Milano też traktowałbym jako tego typu eksperyment, nową ścieżkę.
Perfumy anonsowane są jako smakowity orient. Pierwsze nuty, które poczuje nasz nos to bób tonka i, nieco później i w tle, kakao. Motyw ten jest znany z Carolina Herrera Good Girl czy Hugo Boss The Scent for Her Private Accord. Podstawowa różnica polega na tym, że Liu Jo robi tonkę migdałowo-marcepanową (klimatem zbliżoną do Tonka Imperiale). Tony kakaowe nie są przy tym aż tak wyraźnie zaznaczone. Nie obcujemy też tonką nadpalaną. Charakter tej nuty nie jest również szczytem naturalności.
To samo tyczy się kakao, które występuje w tle. Ma delikatny podton paczuli. Nie jest przy tym mleczne lub nadmiernie słodkie. Niestety, nie jest też tak naturalne jak choćby w wyżej wymienionej kreacji Hugo Boss. Do tego dochodzi element pomarańczy. Jestem prawie pewien, że może to wywoływać skojarzenia z delicjami, które miały miejsce przy Private Accord.
Zasadniczą wadą perfum Liu Jo Milano jest spektakularny spadek mocy i obniżenie walorów zapachowych. W efekcie, po kilku godzinach całe bogactwo i „fajność” jest tracona. Pojawia się syntetyczna wanilia, której naprawdę blisko do cukru wanilinowego. Nie jest ona ani tak bogata jak naturalny absolut (który sam w sobie jest drzewny przede wszystkim), ani nawet tak słodka i mocarna jak często spotykana nuta waniliowa. Zapach stacza się w obszar zakurzony, płaski i bez wyrazu. Na pewno nie odnajdziemy w nim nawet cienia tego, czym pozytywnie zaskakiwał na początku.
Opinia końcowa o perfumach Liu Jo Milano
Doceniam początkową grę i oryginalny wydźwięk, który sprawia, że zapach zostaje w pamięci. Szkoda, że nie udało się tego utrzymać do końca, ponieważ była szansa na naprawdę wielką kompozycję z rodziny gourmand. A tak wyszło tylko coś przeciętnego.