Seria Shimmer to jedna z najciekawszych linii marki Michael Kors.
Dość wspomnieć o oudowych Twilight Shimmer i waniliowych Midnight Shimmer. Oba zapachy były więcej niż udane. Tegoroczne perfumy Michael Kors Starlight Shimmer podążają ich śladem, choć obiektywnie nie prezentują się aż tak wyjątkowo.
Po pobieżnym teście można z łatwością poczuć szafran, który przyjmuje tu formę oudową, apteczną i nieco ostrą. Widać, że to pachnidło przesunięte w stronę wschodnich, arabskich klimatów. Efekt ten potęguje róża. Początek jest zatem bardzo niestandardowy, jeśli weźmiemy pod uwagę średnią „mainstreamową”.
Pewne problemy zaczynają się jednak w momencie, kiedy zaczniemy używać tego zapachu globalnie. Wówczas okaże się, że jakość Starlight Shimmer nie jest tak wysoka jak poprzedników. Nuty z czasem tracą moc. Coraz bardziej razi taniość składników, co nie było tak widoczne w poprzednikach. Owszem, cały czas to pachnidło o sporej mocy, ale znacznie mniejszej niż analogiczne etapy w odsłonie Twilight.
Z czasem pojawia się bardzo dużo ambrowych i drzewnych utrwalaczy. Szlachetność kompozycji spada, a całe wrażenie oudu przybiera nieco karykaturalną postać popłuczyn po zeszłorocznej wersji.
W poczet zalet należy zaliczyć na pewno sporą zmienność i to, że perfumy snują opowieść. Niestety, na tle poprzedników nie jest to opowieść aż tak ciekawa. Również sama nuta różana – bardzo istotna w pierwszych godzinach – gra trochę zbyt topornie i płasko.
Opinia końcowa o perfumach Michael Kors Starlight Shimmer
Nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że Starlight Shimmer to perfumy wykonane w 100% ze składników syntetycznych. Są w pewien sposób piękne, bardzo oryginalne i na tle aktualnych nowości wręcz ekstrawaganckie. Przy porównaniu ze swoimi poprzednikami nie wypadają już tak dobrze.