Sztandar współczesnej, męskiej perfumerii doczekał się kolejnej edycji
Paco Rabanne 1 Million Parfum to teoretycznie woń mocniejsza, kwiatowo-słona, która ma przemycać aromat wakacji. Co prawda nie uważam, żeby klasyk wymagał wzmocnienia, ale większość wariacji na jego temat testuję i szanuję, ponieważ wbrew powszechnym opiniom doceniam tę serię.
Odsłona Parfum posiada zaskakujący, totalnie nowy początek. Pamiętam dobrze swój pierwszy test nadgarstkowy w perfumerii. To był prawdziwy kalejdoskop wrażeń: kadzidło, skóra, coś słonego, ulepne kwiaty i choinka. Po jednej minucie wąchania byłem w stanie rozpoznać (bez uprzedniego czytania spisu nut) pięć czy sześć nut deklarowanych oficjalnie w opisie. Nie pamiętam, kiedy ostatnio wąchałem takie perfumy. Co więcej, nuty te mają naturalny wydźwięk. Tylko musimy pamiętać, że one są pokryte warstwą słodkiego ulepu, który może nas sprowadzić na syntetyczny trop.
Mam pewien problem z nutą choinkową, którą poczułem od razu, i którą deklarują pewne źródła, ale z kolei opisy na stronach autoryzowanych perfumerii o tym nie wspominają. Wydaje mi się, że ważne jest to, że ta choinka w słodko-żywicznej odsłonie w Paco Rabanne 1 Million Parfum po prostu się pojawia. Z tym akcentem łączy się też kadzidło – deklarowane jako labdanum – które z kolei przypomina mi klimaty początkowych partii Dior Sauvage Parfum czy Azzaro Visit. Trzecim puzzlem jest element skórzany, choć najmniej znaczący z tej trójki.
Po 15-20 minutach mamy etap a’la Jean Paul Gaultier Le Male. Tutaj też One Million Parfum zbliża się do klasyka. Jest słodko, ulepnie pulpowo, ale z dużą mocą. Następnie całość po prostu traci moc, a słodycz waniliowo-przyprawowa zmienia się w słodycz drzewno-syntetyczną. Na szczęście nie przekraczamy granic tragedii. Daleki jestem od wieszania psów na bazie tej kompozycji, ponieważ logicznie pasuje ona do całości, natomiast jest też widocznie gorsza (to znaczy prostsza, bardziej płaska i tańsza) od tej, która występuje w klasyku.
Opinia końcowa o perfumach Paco Rabanne 1 Million Parfum
Doceniam bardzo dużą pracę włożoną w kreację akordu głowy. Gdyby tyle samo serca włożyć w pozostałe etapy, to mielibyśmy męskie dzieło sztuki perfumeryjnej, a tak to tylko średnio-dobra kompozycja.