Wszystkie recenzje na blogu nezdeluxe.pl powstają bez wsparcia działów PR i samych marek. Nie wyrażam zgody na wykorzystywanie i przetwarzanie moich recenzji przez jakiekolwiek podmioty (a zwłaszcza związane z marketingiem i PR) bez mojej uprzedniej, pisemnej zgody.
Perfumy Sisley to zapachy zazwyczaj wyjątkowe. Na standardy mainstreamu (choć według mnie to już niemal nisza) są w większości wybitne. Stąd moje zainteresowanie najnowszą premierą.
Sisley Izia La Nuit nie jest jednak wariacją na temat klasycznej wody perfumowanej Izia. Owszem, łączy je nuta róży, ale w praktyce to zupełnie inne, odległe kompozycje. Nie będzie tajemnicą, że nowa wersja jest znacznie bliższa mojemu zapachowemu sercu, ponieważ może być rozpatrywana jako pełnoprawny uniseks. To róża dymna, kadzidlana, cięższa od tej z pierwowzoru. To w skrócie.
Detale prezentują się bardzo interesująco. Sam akord różany jest mocno podkręcony nutą geranium. To sprawia, że z konfiturowych obszarów protoplasty przesuwamy się na pole róż ziołowych i nieco aptecznych, raczej wytrawnych i suchych. Izia La Nuit jako całość zyskuje na tym etapie pewną słodycz, ale nie pochodzi ona od kwiatów. Jej źródłem jest porzeczka, chociaż jej forma jest trudna do jednoznacznej klasyfikacji. To bardziej jakiś ciemny, leśny owoc. Taka porzeczka o zmroku.
Widzę tu sporo nut, które nie są deklarowane w składzie. Pieprz i geranium to najważniejsze z nich. Odnajduję w tej kompozycji również tony wyraźnie kadzidlane, wręcz papirusowe, rodem z wycofanych Eau d’Italie Paestum Rose. Samo labdanum, które znajduje się w piramidzie nut, raczej nie byłoby w stanie zapewnić aż takich wrażeń. Dla mnie to niewątpliwa zaleta. Jednocześnie wciąż na pierwszym planie pozostaje róża, na drugim są te ciemne owoce, więc mnogością wrażeń Sisley czaruje nos.
Im dalej w las, tym Sisley Izia La Nuit zaczyna zbliżać się do Soir d’Orient. I o ile w tamtej kompozycji baza została odcięta, o tyle premiera 2021 nieco traci swoją szlachetność i zaczyna wchodzić z przykurzone i dość masowe wątki drzewnych, ambrowo-piżmowych utrwalaczy o tanim wydźwięku. Na szczęście jesteśmy na etapie „wchodzenia”, a nie „wejścia”. Nawet w samej końcówce wciąż czujemy kadzidlaną róże z pewnymi akcentami ziołowymi.
Opinia końcowa o perfumach Sisley Izia La Nuit
Bardzo udana premiera marki Sisley. To trochę tak jakby z klasycznej Izia Eau de Parfum zmierzać w stronę Soir d’Orient. Z tym, że bliżej nowej wersji do tej drugiej kompozycji.