Paradoksalnie, zapach ten ma niemal bliźniaczą piramidę nut do Miss Dior Rose Essence
W praktyce, obie kompozycja pachną jednak inaczej. Chanel Paris Paris stawia na mocne podbicie paczuli, która staje się nutą główną. Dopiero na niej rozwijają się tony lżejsze, różane. I choć spis nut tego nie mówi, to jest to bardziej akord różowych kwiatów, zdecydowanie bogatszy niż sama róża damasceńska. Porównałbym to momentami do Narciso Rodriguez for Her, Lovely czy – przede wszystkim – dawnej, zielonej L’Eau de Chloe, która też bazowała na paczuli.
Meritum jest takie, że Chanel Paris Paris to nie są lekkie i zwiewne perfumy. Mają moc i głębię, ale powielają szlaki już przetarte.
Zapach jest udany, ale nie aż tak jak Chloe. Jest bardziej obły, przysadzisty. Nie kreuje przestrzeni górskich łąk, ani rozległych ogrodów. Paczula też jest prostsza, toporniejsza. Może to kwestia tego, że dzisiaj trudno byłoby osiągnąć poziom tamtego dzieła. W dodatku Chanel nie skąpi cukru na żadnym z etapów. To sprawia, że Paris Paris zbliża się momentami do granicy ulepu, choć – na szczęście – jej nie przekracza.
Opinia końcowa o perfumach Chanel Paris Paris
Dla mnie to prostsza, mniej finezyjna wersja L’Eau de Chloe.