W ubiegłym roku pojawiło się w Polsce kilka linii niszowych znanych marek. Jedną z nich było Atelier Versace
Miałem okazję testować pojedyncze pozycje na długo przed premierą nad Wisłą, ale wzbudziły we mnie mieszane uczucia. Inaczej było w przypadku Encens Supreme – tutaj wskazówka ocen wyraźnie wychyliła się w kierunku wysokich liczb.
To zapach kadzidlany, co nie może dziwić w kontekście nazwy. Nie jest jednak na wprost kościelny lub katedralny, w stylu Avignon lub Cardinala. Poczujemy tu absolutnie zjawiskowo akord lakieru do drewna, który niegdyś wyznaczał ramy Gucci Pour Homme czy Azzaro Visit. Za to nie doświadczamy akordów strzelistych rodem z kopuły świątyni, ale jednocześnie nie jest to zapach posadzkowy lub ziemisty. Powiedziałbym, że jesteśmy zawieszeni metr nad podłogą – na wysokości szczytu drewnianych ław.
Przepięknie gra tu wątek skórzano-ciepły, może nawet nieco przyprawowy. Na początku czuć też klasyczną nutę szafranu, która często rozpoczyna perfumy oudowe. W Encens Supreme oudu nie mamy, ale tego samego chwytu użyto na olibanum. Bardzo podoba mi się ten pomysł, bo wcześniej chyba nie wąchałem takiego startu.
Kompozycja jest umiarkowanie dymna. Żywice są ciepłe, miejscami się zapalają, ale też szybko gasną i cykl się powtarza. Nie mamy tu tonów wprost smolistych lub koksowych. Kadzidło jest utrzymane w ramach lakierowanego drewna, skóry i przypraw. Jordi Fernandez postanowił zagrać też zmieniającą się temperaturą kompozycji. Raz olibanum przyjmuje formę chłodną, nieco leśną, później wtapia się w fundament ambrowy z labdanum, co zwiększa jego ciepło.
Co dla mnie ważne, nuta klasyczne kadzidła frankońskiego nie znika w tych perfumach nigdy. Nawet w najgłębszej bazie Versace Atelier Encens Supreme trzymają swój tytułowy charakter. Nie wchodzą przy tym w obszary tanie, zakurzone czy mało szlachetne. To wielka, wielka zaleta. Powiedziałbym nawet, że w tym fundamencie pojawia się cień czegoś choinkowego, ale o niebywałej szlachetności. To trochę tak, jakbyśmy weszli do jakiegoś starego świerkowo-sosnowego lasu i postanowili rozpalić w nim trybularz z kadzidłem. Wyczarowanie takich obrazów i osiągnięcie takiej zmienności na poziomie 8-9 godziny po aplikacji to bez wątpienia sztuka i wyraz wielkich umiejętności.
Opinia końcowa o perfumach Atelier Versace Encens Supreme
W niszowej kolekcji Versace nie znajdziemy chyba lepszej pozycji. W świecie kadzideł było przedstawione już wiele, a Jordi Fernandez pokazał, że jednak można jeszcze coś nowego zaprezentować.