Mam bardzo duże wątpliwości, co do deklaracji 100% naturalności tych akurat perfum. Obstawiam jakiś trik w nazewnictwie i stosowanie kruczków w podejściu do problemu
Chloe Nomade Jasmin Naturel Intense pachną jednak dobrze, bardzo dobrze nawet. Zatem nie będę wnikał w rozwiązanie kwestii składu. Początek ma faktycznie mirebelkowy – tak jak pachnie flagowy akord rodziny Nomade. To plus, ponieważ wątek ten wciąż nie został skopiowany przez innych producentów i stanowi wyjątkowy podpis tej serii. Pachnie kwaskowo, owocowo, trochę naturalnie, trochę chemicznie, lecz w świetnym stylu. Może przypominam owocowe gumki do mazania lub gumy balonowe turbo. Jest w tym sporo magii.
Druga część magii zaczyna się w akordzie sercowo-bazowym, który jest płynnie połączony. Tutaj wątkiem dominującym są ciepłe, białe kwiaty w odsłonie elegancko-szlachetnej, bardzo kobiecej. To akord nieco nawiązujący w Allure, Poeme czy Nuit Andalouse. Niebywałość tego złożenie kwiatów polega na tym, że są wygrzewane na kanwie drewna sandałowego i wanilii. To sprawia, że pachną niesamowicie zmysłowo. Tylko podkreśliłbym, że w Chloe Nomade Jasmin Naturel Intense woń jaśminu wcale nie jest taka oczywista (jak było to choćby w Chloe Jasminum Sambac). Ta jest nieco przybrudzona, pozbawiona frakcji botanicznych i zielonych. Kojarzy mi się też trochę z Dior J’adore Infinissime.
Warto zaznaczyć, że tego zapachu nie ma sensu testować w perfumerii, ponieważ jego akord główny pachnie zupełnie inaczej niż pierwsza frakcja. Wąchają skórę zaraz po aplikacji i porównując ze skórą spryskaną 3-4 godziny wcześniej, nie poczujemy wspólnych elementów – tak jakby to były dwie, odmienne kompozycje. Pierwsza owocowa i młodzieżowa, druga – kwiatowa, ciepła i kobieca, z subtelnym wątkiem dawnych lat, który nadaje wykwintności.
Opinia końcowa o perfumach Chloe Nomade Jasmin Naturel Intense
Bardzo piękna i szlachetna interpretacja akordu białych kwiatów. Na pewno jest to jedna z najciekawszych kompozycji w dorobku Chloe.