Pomysł na napisanie tej recenzji zrodził się w mojej głowie po testach Montale Oudyssee
Najnowsze perfumy Etat Libre d’Orange bazują na podobnym koncepcie, czyli połączeniu wielu wątków znanych z męskiej perfumerii mainstreamu. Zasadnicza różnica wobec pozycji Montale polega na tym, że Sous Le Pont Mirabeau to zapach bez oudu, ze zredukowaną frakcją słodszą… i w ogóle ze zredukowanym każdym elementem.
W efekcie dostajemy pod nos chemiczne pachnidełko, które na początku pachnie cytrusowo, później nieco morsko-drzewnie, a w trzeciej fazie to już kurz i tanie syntetyki imitujące piżmo, kadzidło, ambrę i olejki drzewne. Całość jest płaska i bez mocy, ale wierzę, że wiele osób uzna tę kompozycję za przyjemną – tak jak odbierane są w większości męskie premiery marek selektywnych.
Opinia końcowa o perfumach Sous Le Pont Mirabeau
Nie jest nawet coś wartego uwagi, ani w swojej kategorii, ani w portfolio Etat Libre d’Orange.